Nasi zaczęli w stolicy bez respektu dla rywala. Na 1:0 trafił Bartosz Gościłowicz, w 13. minucie po dwóch golach z rzędu Bartłomieja Kiełbasińskiego prowadziliśmy 7:5, a pięć minut później celny rzut Sebastiana Stawickiego dał nam nawet trzy gole przewagi (10:7). Na pięć minut przed przerwą Adrian Nowicki zapewnił nam gola przewagi (14:13). Na ławce kar usiedli jednak Łukasz Pielesiak i Kiełbasiński, co studenci z Warszawy skrzętnie wykorzystali, wygrywając końcówkę 5:1.

Po zmianie stron gospodarze błyskawicznie powiększyli przewagę do ośmiu trafień (24:16 w 37. minucie) i stało się jasne, że tylko cud może zapewnić Pabiksowi punkty w stolicy. W 49. minucie po skutecznie egzekwowanym rzucie karnym warszawianie po raz pierwszy prowadzili dwucyfrową ilością goli (31:21). W końcówce, gdy Pabiks grał w podwójnym osłabieniu (na ławce kar usiedli Dariusz Orliński i Gościłowicz), gospodarze zdobyli cztery bramki z rzędu i wygrywali już różnicą 13 bramek (39:26). Do większego pogromu nie doszło tylko dlatego, że w ostatniej minucie celnymi rzutami popisali się Daniel Zajączkowski i Marcin Pluciński.

W sobotę o godz. 18.00 Pabiks gra w hali przy ul. św. Jana z AZS-em UMCS Lublin.

AZS AWF Warszawa – Pabiks Pabianice 39:28 (19:15)

Pabiks: Oklejak, Forc – Gościłowicz 6, Kiełbasiński 5, Pielesiak 4, Nowicki 4, Orliński 3, Pluciński 2, Zajączkowski 2, Stawicki 1, Walczak 1, Dybcio, Janczak.