- Dostaliśmy informację od policji, że gdzieś na terenie Polski ktoś zadzwonił na policję i powiedział, że w którymś polskim urzędzie w toalecie została podłożona bomba – tłumaczy Marcin Wieczorek, wójt gminy Pabianice.

Ok. godz. 16.00 do urzędu przy ul. Torowej przyjechali policjanci i sprawdzili toaletę. Analogiczna sytuacja miała miejsce w Urzędzie Miejskim przy Zamkowej. Ze względu na fakt, że w zgłoszeniu nie było określone konkretne miasto czy konkretny urząd, nikogo z pracowników nie ewakuowano.  

- Nie było takiej potrzeby - komentuje Aneta Klimek, rzeczniczka prezydenta.

- To była akcja o zasięgu ogólnopolskim i dotyczyła wszystkich urzędów wszystkich szczebli w całym kraju – dodaje wójt.

Niby żart, ale mógł skończyć się poważnie, biorąc pod uwagę choćby ostatnie tragiczne wydarzenia w Polsce.

ZOBACZ TEŻ: Opuszczona flaga w geście Solidarności z Gdańskiem.

Co ciekawe, 17 stycznia prezydent Inowrocławia wydał nakaz ewakuacji ok. 300 urzędników z tamtejszego urzędu i starostwa. Przyczyną miała być właśnie bomba pozostawiona w toalecie. Informacja o bombie została tam przesłana na adres e-mailowy urzędu. Dziś budynek Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi musiało opuścić ok. 650 pracowników. Powód? E-mail o podłożonej bombie. Do podobnych sytuacji na terenie całego województwa łódzkiego dochodziło też wczoraj. Ewakuowano pracowników i petentów urzędów skarbowych w Radomsku, Sieradzu, Tomaszowie Mazowieckim, Zgierzu, Kutnie i Bełchatowie. Wszystkie alarmy były fałszywe.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w poniedziałek w Urzędzie Miejskim odbyło się spotkanie zarządu miasta, na którym rozmawiano o sposobach zwiększenia bezpieczeństwa w niektórych pomieszczeniach w ratuszu i podlegających mu wydziałach. Miało by to się odbywać m.in. przez wprowadzenie drzwi otwieranych za pomocą kart magnetycznych. 

- Żadne decyzje w tej sprawie nie zostały jeszcze podjęte - dodaje Aneta Klimek.