Dwaj łodzianie kradli drewno z dłutowskich lasów i sprzedawali je na opał do kominków za kilkaset złotych. Ich ostatni wypad do lasu zakończył się wpadką. Policjanci z Dłutowa przyłapali "drwali", jak z załadowanym łupem próbowali wyjechać z lasu. Nie udało się im to, bo auto ugrzęzło w błocie.

Policjanci wspólnie ze Strażą Leśną od dłuższego czasu rozpracowywali szajkę złodziei drewna. Przestępcy zaplanowali, że 7 czerwca, w dzień, gdy wszyscy będą zajęci wyborami do Europarlamentu, niepostrzeżenie wjadą samochodem do lasu i ponownie skradną drewno, które później upłynnią. Rano przyjechali volkswagenem transporterem do dłutowskiego lasu. Pocięte i ułożone przy drodze leśnej drewno załadowali do samochodu i chcieli odjechać. Jednak auto pod ciężarem ładunku ugrzęzło w błocie. Na to czekali policjanci. Na gorącym uczynku wpadli 29 i 31 latek z Łodzi. Złodzieje nie kryli zdziwienia, gdy zobaczyli mundurowych.
W trakcie przesłuchania przyznali się jeszcze do pięciu takich ,,kursów". Wywieźli z lasu drewno warte ponad 3.300 zł.
Trefny towar sprzedawali zaufanym klientom za kilkaset złotych.  Stróże prawa dotarli i do nich. W trakcie przeszukania czterech posesji na terenie Łodzi, policjanci znaleźli skradzione mienie.
Złodzieje odpowiedzą za kradzież. Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. Natomiast ,,amatorzy lewego drewna" odpowiedzą za paserstwo. Grozi im również do 5 lat pozbawienia wolności.