Między 6.00 a 7.00 rano pociągi przyjechały punktualnie. Później było już różnie.

Kiedy zapowiedziano, że pociąg do Jeleniej Góry przyjedzie z 90-minutowym opóźnieniem, dworzec opustoszał.

- Większość czekających oddała bilety. Nie miałam nigdy tylu zwrotów – mówi Anna Janeczek, pracownik MZK obsługujący kasy PKP.

Niewielu zdecydowało się czekać. Byli jednak i tacy.

- Nie mam wyjścia, bo jadę do domu. Wiedziałem, że będzie strajk, ale liczyłem na to, że akurat mój pociąg przyjedzie punktualnie – mówi czekający pasażer.

Pociąg do Jeleniej Góry przyjechał o 9.15.

Opóźnienie miał również pociąg do Sieradza z 7.55.

- Jadę na egzamin na prawo jazdy. Mam go o 11.45. Jeśli nie dojadę na czas, stracę 120 zł – mówiła rozżalona Ewelina Szalewska.

Ewelina spędziła na dworcu półtorej godziny.

- Na dworcu jest dziś mniejszy ruch – stwierdziła kasjerka. - Widać, że ludzie słuchali telewizji i czytali w internecie o strajku. Przyszli ci, którzy liczyli na to, że może do strajku nie dojdzie.

Niektórzy czekali na przyjezdnych.

- Czekam na kogoś – mówił pewien pan. - Po prostu poczekam trochę dłużej.