„Wczoraj po długiej chorobie zmarł w Pabianicach przemysłowiec Feliks Brunon Krusche, w wieku lat 66” – napisał ilustrowany dziennik narodowy „Orędownik”. „Zmarły był współwłaścicielem zakładów Włókienniczych w Pabianicach i Moszczenicy oraz nowobudującego się zakładu na terenie Centralnym Okręgu Przemysłowego. Brał czynny udział w życiu społeczeństwa, był prezesem honorowym straży pożarnej. Śp. Feliks Brunon Krusche był odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Oficerskim Polonia Restituta”.
Nazajutrz w gazetach ukazały się ogromne nekrologi podpisane przez Radę Nadzorczą, Zarząd Spółki Akcyjnej Pabianickich Fabryk Wyrobów Bawełnianych Krusche i Ender, Związek Przemysłu Włókienniczego w Państwie Polskim oraz fabrykantów z Łodzi i Warszawy.
„Pogrążeni w głębokim żalu z powodu ciężkiej straty, wspominamy z wdzięcznością tak zacnego i zasłużonego towarzysza pracy, który przez 42 lata kierował naszymi zakładami. Dzięki Jego energii i twórczej pracy zakłady nasze osiągnęły dzisiejszy wysoki swój rozwój” – w nekrologu napisali fabryczni urzędnicy.
Dziennik „Republika” wydrukował też długie wspomnienie o zmarłym. Wyliczył, że Feliks Krusche sprowadził do Pabianic najnowocześniejsze maszyny włókiennicze, czyniąc swą fabrykę potęgą przemysłową. Przypomniał, że po pierwszej wojnie światowej Krusche mozolnie odbudowywał zakłady rozkradzione i zniszczone przez Niemców, dając pracę i zarobki blisko 7.000 robotników.
Nie omieszkano zauważyć, że Kruschowie (Feliks był wnukiem założyciela fabryki, Beniamina Kruschego) zbudowali w Pabianicach szpital miejski św. Antoniego, szkoły elementarne przy ul. Skromnej (obecnie Wyszyńskiego) i przy Zamku, domy dla pracowników, publiczną łaźnię, darmowe pralnie, przyfabryczną bibliotekę, czytelnię i stadion. Fundowali uliczne latarnie, powołali towarzystwo sportowe Kruschender, dawali stypendia wybitnie uzdolnionym dzieciom. „Cześć zacnemu i niezapomnianemu Pabianiczaninowi!” – zmarłego żegnał dziennik „Republika”.
Twardy kapitalista
Ale klasowy (lewicowy) związek zawodowy włókniarzy w firmie Krusche i Ender chciał zbojkotować pogrzeb współwłaściciela fabryki. Powód? Podczas robotniczych strajków i zamieszek w 1932 roku oraz 1933 roku Feliks Krusche twardo opierał się żądaniom robotników. Długo nie chciał zaprzestać zwalniania 1.700 osób z pracy w fabryce, forsował obniżenie stawek za obsługiwanie maszyn.
Krusche odrzucił żądanie podwyższenia zarobków. „Jest wyzyskiwaczem, przez niego głodują wasze rodziny, jego ręce splamiła proletariacka krew naszych zabitych braci” – w swej odezwie pisali klasowi związkowcy. Ostatnie z ciężkich oskarżeń fabrykanta odnosiło się do zamieszek w 1933 roku, gdy na ulicach Pabianic zginęło 5 robotników.
Lata 1932-33 mocno utkwiły w pamięci pabianiczan. Szalał wtedy światowy kryzys gospodarczy, fabryki nie mogły sprzedać swych wyrobów.
Feliks Krusche i Teodor Ender postanowili zwolnić część załogi. W odpowiedzi na to w 1932 roku wybuchł dwutygodniowy strajk. Poparli go chłopi, którzy robotnikom okupującym fabrykę przywozili żywność. Protest wspierali też pabianiccy piekarze, rzeźnicy i niektórzy kupcy.
Aby robotników „wziąć głodem”, szefowie firmy Krusche i Ender kazali obić grubą blachą główną bramę fabryki. Po co? By przez stalowe kraty bramy nie podawano strajkującym zawiniątek z jedzeniem. Ale na niewiele to się zdało, bo jedzenie przerzucano przez ogrodzenie.
Nocą tłum (około 3.000 osób) przypuścił szturm na fabrykę. Sforsował okalające ją mury i płoty. Policja biła gumowymi pałkami, wypuściła gaz łzawiący. Wtedy na policjantów posypały się kamienie i butelki. Wzburzony tłum przemaszerował ulicą Zamkową, wybijając szyby w tramwajach i fabrykanckim pałacyku.
Niebawem policja wkroczyła do okupowanych zakładów, by przepędzić strajkujących. Robotnicy bronili się, lejąc na policjantów kwas siarkowy. Sięgnęli też po strażackie sikawki. Walki trwały półtorej godziny. Zdesperowani robotnicy niszczyli maszyny. Aresztowano 50 osób. Co najmniej 8 policjantów było poparzonych kwasem.
Krew na ulicach
Rok później nasi włókniarze poparli strajk włókniarzy z Łodzi. Domagali się wyższych pensji – o 20 procent. W trzecim tygodniu protestu rodziny tkaczy głodowały, a sklepikarze nie chcieli już kredytować strajkujących. Przy zakładach Kruschego i Endera fabrykanci kazali skoszarować specjalny oddział kadetów ze szkoły policyjnej w Golędzinowie. Spośród 7.000 zatrudnionych strajkowało 6.600.
17 marca 1933 roku rozgniewany tłum wyległ na ulice Pabianic. Śpiewał rewolucyjne pieśni, żądał pracy i chleba. Przy zbiegu ulic Narutowicza i Moniuszki przed demonstrantami stanęli policjanci uzbrojeni w karabiny, szable i pałki.
Policja ruszyła tyralierą – z szablami. Tłum rzucił się do ucieczki, tratując kobiety i dzieci. Padły dwie salwy z policyjnych karabinów. Na ulicy leżały ciała zabitych. Chwilę później ciszę przerwało wycie tysięcy ludzi. Robotników ogarnęła furia. Z opłotków i bram na policjantów posypały się kamienie.
„Trupy ofiar rozruchów złożone były w prosektorium szpitala miejskiego na Starym Mieście, gdzie miała być przeprowadzona sekcja zwłok” – napisała „Prawda Pabianicka”. Zginęli: tkacz Stefan Żuchowski, ślusarz Zygmunt Berlak, tkacz Stefan Sitkiewicz, Herman Pusz i Józef Sokołowski. Ciężko ranni byli: Jan Żebrowski, Stanisław Żebrowski, Albin Kociołek, Tadeusz Młynarczyk, Jan Lessik, Lucjan Żuk. Ucierpiało też 18 policjantów.
W poniedziałek przed pogrzebem 5 ofiar rozruchów władze zamknęły ulice przy cmentarzu. Obawiano się rozruchów. Do Pabianic nie wpuszczano delegacji robotników z Łodzi. Dużej grupie łódzkich tkaczy maszerujących wzdłuż torów tramwajowych w Marysinie drogę zagrodziła konna policja (na cmentarz dotarło tylko 1.000 osób spoza Pabianic). Mimo to zabitych żegnało aż 5.000 osób.
Bojkot
Zmarłego fabrykanta Feliksa Kruchego żegnali głównie dostojnicy, przedstawiciele władzy i fabryczni urzędnicy. 3 lutego 1939 roku na pabianicki cmentarz ewangelicki przyszło niewielu robotników. Gazety zmilczały to wydarzenie. Jedynie „Głos Poranny” napisał: „W pogrzebie wzięli udział przedstawiciele władz rządowych i komunalnych. Przemówienie nacechowane serdecznym uznaniem wygłosili: pastor Bursche, przedstawiciel pracowników i dyr. Lipko. Ostatni apel towarzystwa sportowego i plutonu honorowego straży zakończył podniosłą uroczystość pogrzebową”.
Komentarze do artykułu: Śmierć ostatniego fabrykanta HISTORIA
Ten artykuł ma wyłączoną opcję komentarzy