Krzysztof J. i Jerzy B. to przedsiębiorczy lekarze. Mają spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Spółka ta zajmuje się medycyną sportową. Jest zarejestrowana w Łodzi.
Przed dwoma laty spółka lekarzy pojawiła się w Pabianicach. Powód? Nasze miasto chciało mieć gabinet medycyny sportowej dla dzieciaków trenujących w klubach.
Obaj lekarze wyczuli interes. Ale na otwarcie przyzwoicie wyposażonego gabinetu potrzebowali sporej kasy. Poszli więc do banku po kredyt inwestycyjny. Wybrali PaCoBank przy ul. Pułaskiego. Chcieli 3 miliony 600 tysięcy złotych.
Lekarze szybko się postarali o zaświadczenia z urzędu skarbowego i ZUS – że nie zalegają z płatnościami. Poręczeniem tak dużego kredytu miała być należąca do nich nieruchomość, w której mieści się łódzka przychodnia. Spłatę kredytu ręczyli wpisem na hipotece.
Niebawem pracownica PaCoBanku sporządziła wniosek o pożyczkę i zaniosła go do komitetu kredytowego (komisji weryfikującej wnioski i rekomendującej je zarządowi banku). Trzy panie z komitetu zgodnie uznały, że wniosek i poręczenie są w porządku.
Zarząd banku przyznał kredyt łodzianom. Pieniądze przelano na konto spółki lekarzy.
Ale dość szybko pojawiły się kłopoty ze spłatą. Wtedy bankowcy dokładniej przyjrzeli się dokumentacji kredytowej i…
W grudniu 2011 r. do Prokuratury Rejonowej w Pabianicach zgłosiła się wiceprezes PaCoBanku. Przyniosła pismo z zawiadomieniem o prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa przez właścicieli spółki z Łodzi i… pracownice banku.
- Okazało się, że zaświadczenia spółki są sfałszowane - mówi prokurator Lidia Jóźwiak, szefowa pabianickiej prokuratury. - Na dodatek jej nieruchomości mają już wcześniejsze wpisy na hipotece, które uniemożliwiają dalsze zapisy.
Prokuratura mozolnie zbierała materiały i przesłuchiwała świadków oraz podejrzewanych. Akt oskarżenia lekarzy sportowych i bankowców jest już w Sądzie Okręgowym w Łodzi.
- Krzysztof J. i Jerzy B. mają zarzuty współudziału w oszustwie – mówi prokurator Jóźwiak. - Jerzy B. dodatkowo będzie odpowiadał za to, że nie złożył w Krajowym Rejestrze Sądowym sprawozdań finansowych spółki z dwóch lat.
Oskarżone są też cztery pracownice banku, które zajmowały się tym kredytem.
  - Mają zarzuty nieumyślnego działania na szkodę banku - dodaje prokurator.
Jedna z nich (ta, która zbierała dokumenty do wniosku kredytowego) przyznała się do winy. Chciała dobrowolnie poddać się karze. Uzgodniła z prokuratorem karę roku i 4 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem na 4 lata. Sąd przystał na to.
– Ta pani już w banku nie pracuje – usłyszeliśmy od prokuratora.
Pozostali oskarżeni nie przyznają się do winy.
– Jeden z lekarzy twierdzi, że nie wiedział, co robi drugi – dodaje prokurator Jóźwiak. - Obaj zapewniają, że nie zamierzali wyłudzić kredytu.
Jak się dowiedziało Życie Pabianic, zarząd PaCoBanku nie zwolnił pozostałych trzech oskarżonych pracownic. Skierował je do innej pracy. Już nie mają do czynienia z kredytami. Ostateczna decyzja w ich sprawie zapadnie po wyroku sądowym.
- Grożą im kary do ośmiu lat pozbawienia wolności – dodaje prokurator.
Dobra wiadomość jest taka, że pabianickiemu bankowi udaje się ściągać spłaty kredytu, jaki zaciągnęła łódzka spółka.