Miniony rok był dobry dla pabianickiego schroniska dla zwierząt. Psy, które trafiały do przytuliska, były w dobrej kondycji. 
 
– Nie było drastycznych sytuacji, choć nie brakowało psów wyrzuconych z jadącego samochodu – mówi Andrzej Luboński, szef schroniska. 
 
Jednak większość bezpańskich psów przywozili z ulicy strażnicy miejscy. 
 
Dziś budę nad głową i miskę z karmą ma 130 psiaków. Po świętach trafiły tam dwa nowe.
 
-  Miejsca w schronisku nie brakuje, cały czas przyjmujemy bezdomne psy. 80 procent zwierzaków zostaje adoptowanych - mówi  Luboński.
 
Fakt, że większość podopiecznych znajduje nowe domy, bardzo cieszy. Jednak w schronisku nie brakuje też tych samych smutnych oczu, od lat czekających na właściciela.
- Nie są to tylko duże psy. Niektóre mniejsze też mieszkają tu od dawna - mówi Luboński.
 
W schronisku pracuje 6 wolontariuszy. Tylu wystarczy, aby panował ład i porządek. Oczywiście każda chętna do pomocy osoba jest mile widziana. Jednak aby zostać wolontariuszem, trzeba podpisać umowę ze schroniskiem.
 
Nadal mila widziana w schronisku jest również pomoc materialna. Przydają się koce, kołdry (bez pierza), karmy i miski (nie plastikowe). Przed nowym rokiem pabianiczanie zebrali i przekazali prawie tonę karmy dla zwierzaków.