11 maja do naszej redakcji napisała rozżalona mieszkanka Mogilna Dużego. Jej ukochany kot, Baryła, został postrzelony przez nieznanego sprawcę z wiatrówki. Wszystko wskazuje na to, że nie była to pierwsza próba. Właścicielka ostrzega innych posiadaczy zwierząt.

„ Dwa dni temu tragicznie zginął mój kot. Został postrzelony z wiatrówki, co spowodowało utknięcie śrutu w rdzeniu kręgowym. Do połowy sparaliżowany, zdołał się doczołgać do domu. Po zrobieniu mu najpierw zdjęcia rentgenowskiego, a następnie tomograficznego wyniknęło, że był on postrzelony wielokrotnie. Weterynarz wytłumaczył nam, że ktoś mógł do niego strzelać już od dłuższego czasu. Niestety naszego kochanego kotka nie dało się ocalić.

Nie znamy jeszcze sprawcy.

Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu okazało się, że takie sytuacje zdarzają się dosyć często w naszym kraju. Na początku weterynarz próbował uświadomić nam, że zwierzęta ze śrutem w ciele, często do niego trafiają, ale nie byliśmy w stanie mu uwierzyć. Dopiero, gdy ludzie zaczęli pisać do mnie prywatnie lub w komentarzach, o podobnych sprawach, to zrozumiałam jak wielka jest skala problemu.

Kot w takim stanie nie mógł przejść zbyt długiego fragmentu drogi, więc sprawcą musiał być ktoś z najbliższych sąsiadów. Ktoś z ludzi, którzy mieszkają obok mnie, kogo widuje prawie codziennie wychodząc z domu, zastrzelił członka mojej rodziny.

Może jest to temat, który wydaje się trywialny w dobie dzisiejszych wydarzeń na świecie, ale uważam, że jest to problem, który powinno się nagłośnić. Ludzie powinni zdawać sobie sprawę, że okrucieństwo można znaleźć nawet koło własnego domu, a ci którzy znęcają się nad zwierzętami, że nie pozostaną bezkarni. Może pomoże to ustrzec czyjegoś pupila.”