Pomysł podwyższenia kar za jazdę bez biletu pojawił się w zeszłym roku. W pierwszej wersji mandat miał kosztować gapowicza 390 zł. Teraz temat powraca. Niebawem radni będą głosować nad podwyższeniem kar (ale nie w tym miesiącu, bo sesji w kwietniu nie przewidziano).
Według „złagodzonej” wersji nowych przepisów, nieuczciwi pasażerowie mają płacić po 260 zł.
– Poprzednia uchwała, która regulowała wysokość mandatów, jest z 1999 roku. Najwyższa pora ją zaktualizować – twierdzi Andrzej Różański, inżynier miasta, któremu podlega MZK.
Różański proponuje, by karę podnieść do 100–krotności ceny biletu. Teraz jest to 50–krotność.
– Podwyższamy karę, ale jednocześnie dajemy większy, bo 65–procentowy upust za płatność w terminie siedmiu dni – dodaje.
Gapowicz zapłaci więc 91 zł. To tyle, co teraz, z 30–procentowym upustem.
Dzięki wyższym karom MZK będzie mógł skuteczniej egzekwować należności od dłużników. Dlaczego? Bo gapowicz, który nie zapłaci mandatu, może być wpisany do Krajowego Rejestru Dłużników.
– Firmy windykacyjne nie chcą się zajmować sprawami po 100 złotych. Mandat w wysokości 260 zł to umożliwi – tłumaczy Różański.
Dla MZK to ważne, bo kwota nieściągniętych mandatów sięga już kilkudziesięciu tysięcy złotych. Aby ustalić odpowiednio wysoką karę, przedstawiciele naszego ratusza kontaktowali się z władzami innych miast.
– Zrezygnowaliśmy z kwoty 390 złotych, bo nie można przesadzać z sankcjami – mówi Różański.
Litości nie będzie natomiast dla tych, przez których kierowca autobusu będzie zmuszony do zmiany trasy. Zdarza się to, kiedy uciążliwego gapowicza trzeba zawieźć do komendy policji. Tacy pasażerowie zapłacą 468 zł kary.
Nowa uchwała ma wprowadzić jeszcze jedną zmianę. Nie będzie już można płacić mandatu „od ręki” – kontrolerowi.