Kierowcy autobusów miejskich jeżdżą klimatyzowanymi solarisami.

- Nie wiadomo, co lepsze. Jak mamy klimę, to przeziębiamy się – mówi jeden z kierowców MZK. - W „manach” nie ma klimatyzacji, więc otwieramy drzwi od kabiny i okno, i wietrzymy się. Ale jest ciężko.

W kabinie kierowcy autobusu potrafi być od 45 do 50 stopni Celsjusza.

- Ja im współczuję - mówi Danuta Muszczak, kierownik działu eksploatacji Miejskiego Zakładu Komunikacji. - Kupujemy im wodę i ciągle dostarczamy. Taka pogoda to dla nich mordęga.

Równie gorąco jest w taksówkach.

- Chowamy się w cieniu, więc stoimy na Zielonej Górce lub na „dołku”, czyli przy Biedronce na Grota-Roweckiego – mówi Jacek Pierzchała, prezes stowarzyszenia Hallo Taksi 133-133.

Wszystkie auta taksówkarzy mają klimatyzację.

- Gdy mamy kurs, to możemy się schłodzić, ale gdy stoimy, to klimatyzacji nie włączamy – wyjaśnia.

Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Życia Pabianic z 11 sierpnia