- Są to zarzuty dokonania wspólnie i w porozumieniu przestępstwa polegającego na oznaczeniu zastrzeżonymi znakami towarowymi 94 tysięcy paczek papierosów w celu wprowadzenia ich do obrotu – tłumaczy prokurator Tomasz Szczepanek. - To przestępstwo jest zagrożone karą do 2 lat pozbawienia wolności. Zatrzymani zostali przesłuchani i zwolnieni. Są pod dozorem policji. Sprawa ma charakter rozwojowy.

Co się stało?

W ubiegły piątek policjanci zwalczający przestępczość pseudokibiców zatrzymali 3 osoby związane produkcją i wprowadzaniem do obrotu podrobionych opakowań papierosów różnych marek. Straty wstępnie szacowane przez legalne firmytytoniowe sięgają nawet kilku milionów złotych. Jednym z zatrzymanych był 58-letni Paweł W. - były prezydent Pabianic (2001-2002), były komendant harcerzy, kandydat na posła, od kilku lat właściciel oficyny drukarskiej.

Jak do tego doszło?

Policjanci z Komendy Wojewódzkiej z Łodzi tropią przestępców trudniących się nielegalnym handlem alkoholem i tytoniem bez polskich znaków akcyzy. 9 czerwca dotarli do Pabianic Pabianic, gdzie - jak ustalili - pracuje drukarnia produkujaca podrobione paczki do papierosów. Tego dnia do obserwowanej drukarni podjechał citroen jumper, do którego załadowano tekturowe pudła. Policjanci zatrzymali citroena na ulicy Maratońskiej w Łodzi. Kierowcą był 45-letni mężczyzna związany ze środowiskiem pseudokibiców. W aucie leżało 1.500 pudełek do markowych papierosów i 15.000 wkładów do paczek. Kierowcę zabrano do policyjnego aresztu.

Tego samego dnia policjanci weszli do pabianickiej drukarni. Znaleźli sporo podrobionych opakowań papierosów i matryce do drukowania firmowych pudełek, m.in. do perfum. Policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn w wieku 37 lat i 58 lat. Jednym z nich okazał się Paweł W. - były prezydent miasta.

Niemalże w tym samym czasie policjanci dotarli do łódzkiego magazynu, gdzie zabezpieczyli ponad 100.000 opakowań z podrobionymi znakami towarowymi papierosów i markowych perfum. W sumie wpadło około miliona sfałszowanych opakowań.

Trzech zatrzymanych usłyszało zarzuty z ustawy "prawo własności przemysłowej", za co grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Prokurator zastosował dozory policyjne. Dochodzenie trwa.