Miało w nim być poparcie dla radykalnej polityki prowadzonej przez premiera Węgier - Wiktora Orbana. Radny miejski Koczur chciał, by list ów delegacja z Pabianic zawiozła do zaprzyjaźnionego miasta Kerepes na Węgrzech.
Ale radni nie byli zainteresowani. Przytomnie poradzili Koczurowi, by napisał też list z poparciem dla prezydenta USA - Baracka Obamy, w sprawie ataku na Syrię.