- Postanowiłam uczyć angielskiego syna Jędrka i chciałam mu zapewnić ciekawą naukę. Mało atrakcyjne wydawały mi się zajęcia indywidualne. Pomyślałam wtedy, że byłoby fajnie uczyć całą grupę dzieci, które w tym czasie świetnie by się bawiły – wspomina. - Tak powstała szkoła Wonderworld.
Najpierw były zajęcia z synem i dziećmi przyjaciół w domu. Potem Ewa wynajęła salę na najwyższym piętrze wieżowca na Bugaju i urządziła własną szkółkę.
- Nie podobało się to sąsiadom. Któregoś dnia napisali mi farbą na drzwiach „Polska dla Polaków” - dodaje. - Jeden z ojców zapytał mnie, czy nie mogłabym prowadzić tych zajęć w szkole, żeby nie trzeba było wozić dziecka na drugi koniec miasta. I tak zaczęłam prowadzić zajęcia w „trzynastce”.
Szkoła wyprowadziła się z wieżowca. Od tego momentu lektorów Wonderworld można było spotkać w pabianickich szkołach podstawowych i przedszkolach. Grupy liczyły (i liczą do tej pory) nie więcej niż 13 osób. Ich znakiem rozpoznawczym były poduszki w biało-czerwone pasy, na których uczniowie siedzieli podczas zajęć.
- Chodziło o to, by dzieci, na podłodze w kręgu, bawiły się zabawkami – tłumaczy Lewandowska. - Wtedy byłam na etapie kupowania słów, czyli zabawek. Dzieci bawiły się, śpiewały, a przy okazji uczyły angielskiego. Jak nie dało się kupić słowa, musiałam narysować. Stworzyłam słowniki rysunkowe towarzyszące nauce.
W ten sposób dzieciaki poznawały niemal 600 słów rocznie. Żeby zapamiętać angielskie słówko „never” („nigdy”), dostawały obrazek zegara z czarną tarczą bez wskazówek.
- Oczywiście to nie była intuicyjna nauka języka. Najpierw sama napisałam konspekty i wspomagałam się książką Your English ABC – mówi. - Na początku lat 90. napisałam trzy książki do nauki pisania w języku angielskim, bo w księgarniach nie było takich pomocy.
Wtedy powstała też gazetka Kix (wydawana w połowie w języku angielskim) i księgarnia specjalizująca się w książkach językowych przy ulicy Konopnickiej. W księgarni urządzono klub amerykański i w soboty zapraszano na spotkania jedynego Amerykanina w mieście. W Pabianicach nastał bum nauki dzieci języka angielskiego.
- W 1999 roku wraz z Barbarą Maciszewską napisałam program nauczania języka angielskiego, oparty na naszych doświadczeniach. Zawarłyśmy w nim wiedzę zebraną w ciągu 10 lat. Pisałyśmy to prawie rok - opowiada. – Z wydrukiem odwiedziłam kuratorium i wydział edukacji w Urzędzie Miasta, ale nikt do końca nie wiedział, jak wykorzystać te opracowania. Wtedy w naszych szkołach uczyło się języków według metod z 60. lat. Byłam bardzo rozczarowana.
Tydzień później pokazała swoją pracę przedstawicielce wydawnictwa Longman. Spodobała się. Kupili prawa autorskie, a recenzję do książki napisała prof. Hanna Komorowska. Do dziś program nauczania języka angielskiego według Wonderworld do swoich podręczników dla nauczycieli dodaje wydawnictwo Longman.
- Moje opracowania metodyczne wykorzystało w swoch publikacjach również wydawnictwo Macmillan – dodaje. - To między innymi poradnik dla nauczycieli, jak pracować w 3-miesięcznym okresie nauczania bez podręcznika i poradnik dla rodziców, jak współpracować z dzieckiem uczącym się języka.
Lewandowska wciąż nie może usiedzieć na miejscu. Regularnie jeździ do szkół w Wielkiej Brytanii i USA, prowadzących kursy językowe. Porównuje ich metody nauczania ze swoimi. Podpatruje.
- Po tym, co widzę, nie mam kompleksów. Wyprzedzamy nawet europejskie szkoły. Moją pasją jest metodyka. Wymagam od swoich lektorów, by znali podstawy programowe i programy nauczania dla każdego etapu nauki. Każdy kolejny poziom zaawansowania musi wnosić nowe treści i kształcić konkretne sprawności językowe. Lektorów nie może prowadzić tylko podręcznik. Nauczyciele Wonderworld muszą znać techniki nauczania i wiedzieć, w ramach jakich metod uczymy - mówi Lewandowska. - Zwożę podręczniki metodyki nauczania z całego świata i dzielę się tą wiedzą z lektorami.
20 lat temu w Wonderwold pracowało 10 lektorów. Dziś jest ich 50. Wśród nich wielu to byli kursanci Wonderworld. Szkolą w całym województwie łódzkim. Od 5 lat ich uczniami są nawet emeryci z Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
- To fantastyczni uczniowie. Bardzo rzetelnie i z radością podchodzą do nauki – zauważyła anglistka. - Bo z angielskim, to tak jak z kopaniem piłki nożnej. Trzeba chodzić na treningi. Raz wychodzi lepiej, raz gorzej, ale sukcesu bez systematycznej pracy nie będzie.
Od 3 lat szkoła wykorzystuje nowatorskie opracowanie Rady Europy - Europejskie Portfolio Językowe.
- To fantastyczna pomoc edukacyjna, która pozwala na określanie funkcji komunikacji w uczonym języku. Uświadamia kursantom, co już potrafią, a co jeszcze przed nimi, w jakich sytuacjach potrafią wykorzystać znajomość języka. Dzięki temu likwiduje bariery przed swobodnym porozumiewaniem się na wskazanym w portfolio poziomie – tłumaczy. - Nasi uczniowie otrzymują to opracowanie gratis.
Kursanci Wonderworld od września będą mieli możliwość uczestniczenia w czterech dodatkowych, darmowych lekcjach w miesiącu. Będą to dwa projekty: „Angielski z National Geographic”- specjalnie opracowane zajęcia na bazie programów nagranych na DVD, i „Nauka języka angielskiego z wykorzystaniem technik teatralnych” - prowadzona przez lektora po szkole filmowej.
– Moje marzenia po 20 latach prowadzenia szkoły? Może to dziwne, ale nie są związane z nauką anielskiego – zdradza Lewandowska. – Byłam dwa razy w Stanach w rezerwacie Indian i nauczyłam się lepić garnki ich metodą. Chciałabym otworzyć pracownię i tym się zająć.

Ewa Lewandowska uczy języka angielskiego w Gimnazjum nr 2. Mąż Marcin jest archeologiem. Mają dwóch synów: Jędrzeja i Adama.