Starszy pan był kiedyś marynarzem. Ma mieszkanie w mieście, ale oddał je córce, a sam zbudował sobie szałas na terenie MOSiR-u nad Dobrzynką. Zaniepokojeni losem człowieka spacerowicze zawiadomili Straż Miejską i policję. Powiadomiona jest także opieka społeczna. Mężczyźnie trudno jednak pomóc, bo twierdzi, że nic mu nie jest i bardzo sobie chwali taki tryb życia. Jak zrobi się zimniej, pójdzie do córki.
- Jesteśmy bezradni – tłumaczy Ireneusz Niedbała, zastępca komendanta Straży Miejskiej. – Mężczyzna nie pozwala sobie pomóc, ale mamy go cały czas na uwadze.