W ubiegłą niedzielę przejeżdżająca ul. 20 Stycznia pabianiczanka zatrzymała się przy leżącym na chodniku zakrwawionym mężczyźnie.
Zdenerwowana, natychmiast chwyciła za telefon i wybrała numer 112. Odebrał dyżurny na komendzie policji.
– Policjant nakrzyczał na mnie, poirytowany zapytał, od kiedy to w Polsce funkcjonuje numer 112?
– opowiada dziewczyna. – Poszkodowany potrzebował pilnej pomocy. Trudno było stwierdzić, czy żyje, dlatego nie wdając się w dyskusję, rozłączyłam się i zadzwoniłam na pogotowie.
112 to europejski numer alarmowy, pod który można bezpłatnie zadzwonić z każdego kraju Unii Europejskiej, z telefonu stacjonarnego lub komórkowego.
Miało być łatwiej. Gdyby ktoś miał wątpliwości, co do prawidłowości wybieranego numeru alarmowego, mógł liczyć na 112. 
Jednak dotychczasowy system obsługi tych zgłoszeń daje sporo do życzenia.
W Polsce nie istnieją centrale, które przekierowują połączenia do właściwych jednostek policji, Państwowej Straży Pożarnej i pogotowia ratunkowego. Zgłoszenia z telefonów stacjonarnych na numer 112 obsługuje 331 jednostek powiatowych PSP, natomiast zgłoszenia z telefonów komórkowych przyjmuje 458 jednostek organizacyjnych policji.
Dyżurni na policji i w straży mają obowiązek takie zgłoszenia odbierać i powiadamiać o zdarzeniach odpowiednie służby.
Skąd zatem taka reakcja policjanta z pabianickiej komendy?
– Kobieta, od której dyżurny odebrał telefon, mówiła chaotycznie, bez szczegółów – mówi Joanna Szczęsna z policji. – Zawahała się, gdy została połączona z komendą. Sama nie wiedziała, gdzie chce zadzwonić, może pod wpływem emocji. Dyżurny podał jej kierunkowy telefon na pogotowie. My nie mamy możliwości przełączania takich rozmów na pogotowie czy do straży pożarnej. Nie jesteśmy centralą. Jeżeli uzyskana informacja jest szczegółowa, możemy jedynie daną służbę powiadomić.
Wielu pabianiczan korzysta z tego numeru i wielu dziwi się, że zamiast do centrali, dodzwaniają się na policję czy do straży.
– Ludzie wahają się w pierwszym momencie i często odkładają słuchawkę – opowiada Szymon Giza ze straży pożarnej. – My się takich zgłoszeń nie boimy. Dyżurny zawsze je przyjmuje i natychmiast przełącza do odpowiedniej służby.