Dwie syrenki, warszawa, milicyjny uaz, fiaciki, polonezy, strażacki star, dwie przyczepy, namiot, kilka składaków (rowerów), wsk-i i junak z koszem.

Radek Szymański wjechał na teren miasteczka syrenką 105 – rok produkcji 1976. Auto ma wszystkie części oryginale, nawet lakier liczy już 38 lat.

- Po co mi ta syrenka? Daje mi poczucie wolności. A tej wolności nie mamy, choć wszyscy o niej mówią – uważa Szymański.

Z Grześkiem Pawlakiem znają się z dzieciństwa.

- Mój tata miał warszawę, a jego taka syrenkę – mówi Grzesiek. - Z tą różnicą, że tata miał warszawę w majtkowym niebieskim. A syrenka Radka taty była biała.

Warszawa garbuska pochodzi z 60. lat.

W miasteczku PRL-u ustawił też swojego poloneza z 1987 roku. Ma welurową tapicerkę, kratkę w oknie chroniącą przed złodziejami, uchylone okienko i leżące na desce rozdzielczej „Popularne”. Obok ustawił swojego fiata 125p z 1990 roku i piaskowego malucha z 1988 roku. Duży fiat ma przejechane zaledwie 40.000 km i kupił go od pierwszego właściciela.

Piotr Lipiński wjechał na teren miasteczka polonezem z 1986 roku.

- Rodzice mieli poloneza caro, więc na nim uczyłem się jeździć – zdradza. - Stąd ten sentyment. Mam jeszcze volvo 164 z 1971 roku, ale wciąż je dopieszczam.

Adam Stolarek przyjechał fiatem 125p kombi z napisem na boku „STRAŻ”. Na dachu ma dwa światła błyskowe.

- Cały czas przy nim pracuję. Szukałem pół roku głośników do syreny na belkę i kupiłem za 300 zł – mówi Adam.

Wyprowadził kilka rowerów – składaków, które w 70. latach były marzeniem każdego dzieciaka idącego do komunii.

Milicyjny uaz z 1985 roku to samochód Arka Fronczaka. Kupił go dwa lata temu za 2.000 zł.

- Był w kiepskim stanie. Dużo pracy i pieniędzy w niego włożyłem – przyznaje.

Starego stara ma OSP Pabianice z Jutrzkowickiej. Auto z 1990 roku nadal świetnie radzi sobie w lesie, na polu czy na łące. To GBA – samochód gaśniczy ze zbiornikiem wodnym o poj. 2.500 litrów.

- Wszystkie części ma oryginale – zapewnia strażak. 

Piękny junak z 1962 roku z koszem to własność Krzysztofa Lewandowskiego.

- Kupiłem go w 2001 r. Sam go naprawiam, części są oryginalne – wyjaśnia

Obok swoje WSK-i, czyli motocykle polskiej produkcji ustawił Piotr Łachaciński. Był kos, lelek, gil. Jego najstarsza WSK-a M21 W2 pochodzi z 1973 roku (ten z białymi kaskami).

Obok ustawił poloneza.

– Nigdy nie widział zimy – śmieje się Piotr.

Michał Mruczek podjechał włoskim fiatem x1/9.

- Miał za duży silnik od „mirafiori” i się aż gotował. Sam przy nim robię – dodaje.

Miłośnikami tego klimatu są też Aneta i Robert Mastalerzowie. Przyjechali syrenką 104 z 1969 roku, która miała drzwi otwierane na tak zwanego motyla.

- Nasza syrenka pojechała do Paryża i wróciła sama – wyjawia Aneta. 

 

Więcej opowieści o miasteczku z czasów PRL-u w papierowym wydaniu Życia Pabianic