Narodowy Fundusz Zdrowia zalecił, aby lekarze w miarę możliwości ograniczali lub zawieszali planowane zabiegi. Ma to docelowo zapewnić dodatkowe łóżka szpitalne dla pacjentów zakażonych Covid-19, których ponownie przybywa. Pacjenci czekający na ważne dla ich zdrowia operacje znów są wystraszeni.

- W kwietniu mam planowany zabieg, endoprotezoplastyki stawu kolanowego. A co jeśli mi ją odwołają – załamuje ręce emerytka, pani Małgorzata.

W pabianickim szpitalu operacje odbywają się od świtu do wieczora. Lekarze mają do odrobienia zaległe operacje sprzed kilku miesięcy. To dlatego, że planowe operacje szpital musiał odwołać w krytycznym momencie epidemii. Z końcem października w szpitalu powstał oddział „covidowy”. W tym trudnym okresie, odbywały się jedynie zabiegi ratujące życie chorych.

Jak jest teraz? W tej chwili odbywają się wszystkie zabiegi planowe, a w pierwszej kolejności te, które zostały wcześniej przełożone. Czy ostatnie zalecenie ministerstwa znów zatrzyma naszych lekarzy?

- Absolutnie nie. Jest to jedynie zalecenie, a nie obowiązek. My wykonujemy wszystkie zabiegi normalnie – uspokaja Adam Marczak, dyrektor w Pabianickim Centrum Medycznym. - Nie ma u nas oddziału „covidowego”, więc nie ma powodu by teraz odwoływać operacje.

Zamiast oddziału „covidowego”, mamy odział izolacyjny. Jest on przejściowy dla pacjentów zakażonych, którzy potrzebują hospitalizacji. Ci docelowo są kierowani do okolicznych szpitali zakaźnych.

Co prawda, trudno jest przewidzieć, jakie decyzje zapadną w najbliższych tygodniach. Póki co, sytuacja łóżek „covidowych” w naszym województwie jest stabilna. Wczoraj (11 marca) na 2.167 dostępnych łóżek, zajętych przez zakażonych pacjentów było 1.250. Z dostępnych respiratorów w użytku była niespełna połowa.