Kogo pierwszego Pan zwolni?
- Nie będę zwalniał. Ale będzie reorganizacja, łączenie działów. Na przykład przeniosę rozliczenia kosztów do administracji.
Ile osób pracuje w spółdzielni?
- 346. Spotkałem się już ze wszystkimi. Jeśli ktoś odejdzie na emeryturę, postaram się nie zatrudniać nowej osoby, jeśli to nie będzie konieczne. W taki naturalny sposób planuję „odchudzić” spółdzielnię.
Co się zmieni w PSM wraz ze zmianą prezesa?
- Priorytetem dla mnie jest komputeryzacja i wprowadzenie zintegrowanych systemów informatycznych. Pracownicy zostaną przeszkoleni w obsłudze komputerów, więc będzie można wyeliminować papiery i zaoszczędzić. Zrobimy stronę internetową i spółdzielcy będą mogli kontaktować się z nami za pomocą maila. Mam nadzieję, że pod koniec roku będzie można sprawdzić stan swojego konta wpłat czynszu za pomocą Internetu.
Skąd Pan na to weźmie pieniądze?
- Działalność gospodarcza spółdzielni musi dawać większy przychód. Na przykład 39 nowych garaży przy ul. Wileńskiej w ciągu 2 lat nie udało się sprzedać. Chcę je wynająć z możliwością kupna. Będziemy je też sprzedawać na raty.
Podobno nie ma Pan ukończonego kursu zarządzania nieruchomościami?
- To prawda. Z wiceprezesem Dariuszem Banachowskim jedziemy niebawem na kurs do ministerstwa. Obaj uzyskamy takie kwalifikacje.
O ile spółdzielcom wzrosną czynsze w tym roku?
- O tyle, jakie będą podwyżki prądu, wody, kanalizacji i ciepła. Nie będę podnosić czynszów z innych powodów. Być może dlatego mniej bloków przejdzie termomodernizację w tym roku.
 


Wacław Maciej Przybylski ma 44 lata. Mieszka w bloku spółdzielczym na Bugaju. Jego żona Urszula jest lekarzem stomatologiem. 19-letnia córka Paulina studiuje informatykę w języku angielskim na Politechnice Łódzkiej i pracuje jako ratownik na kąpielisku Fala.