Jaś Wróblewski urodził się 19 lipca ubiegłego roku. Był pogodnym dzieckiem. Dobrze się rozwijał. Po kilku miesiącach stało się coś nieoczekiwanego. 29 listopada Jaś nagle dostał zawału serduszka. Trafił na OIOM w ostatnim momencie. Właśnie wtedy zaczęła się walka o życie chłopca. Okazało się, że chłopiec jest chory na cytopatią mitochondrialną za którą odpowiada gen BOLA3.

Rodzicom Jasia świat zawalił się po raz drugi. Jednego synka Franusia już stracili dwa i pół roku temu. Chorował na tą samą chorobę genetyczną.

Co to za choroba?

W komórkach ciała dziecka nie działają prawidłowo mitochondria, które odpowiadają za dostarczanie energii. Komórki Jasia nie mają siły pracować, najczęściej przy tej chorobie uszkodzony zostaje układ nerwowy i mięśniowy. Może występować również zanik nerwu wzrokowego, wyniki obrazowania mózgu są bardzo zmienne i obejmują nieprawidłowości istoty białej. To choroba charakteryzująca się encefalopatią padaczkową, hipotonią, zaburzeniami ruchu, kardiomopatią oraz kwasicą mleczanową.

- Apelujemy o wsparcie finansowe. Przed rodzicami chłopca długa walka o zdrowie synka – mówi Sandra Janeczek z rodziny chłopca. - Upływający czas nie sprzyja, a przed nami do zebrania spora kwota. Każda złotówka jest cenna. Pamiętajmy, że dobro wraca.

Zbiórka pieniędzy prowadzona jest na zrzutka.pl. Można je wpłacać klikając TUTAJ. Potrzebnych jest 500 tysięcy złotych.