Pabianicka wyprawa w Himalaje wyruszyła z PTTK-u przy Zamkowej. Do Nepalu leciała przez Moskwę, Delhi i Katmandu. W wyprawie borą udział: Romuald Simura (nauczyciela „wuefu” w Gimnazjum nr 1), Mariusz Wierzejski (właściciel firmy hydraulicznej), Jacek Piasecki (dyrektor firmy zajmującej się finansami), Robert Zybert i Maciej Zybert (właściciele firmy poligraficznej), Zygmunt Szmidt (nauczyciel geografii w I Liceum Ogólnokształcącym), Paweł Znyk (doktor psychologii) i Jakub Kaczorowski (były sekretarz powiatu).

Wyruszyli pod koniec października. W sobotę o godz. 14.30 (naszego czasu) zdobyli Nangkar Tshang. To 5.083 m n.p.m.

W poniedziałek zaatakują Kala Pattar (5.545 m n.p.m.). To najlepszy punkt widokowy na Himalaje. Zobaczą z tego miejsca jak na dłoni Mont Everest, a w dole - ogromny lodowiec Khumbu.

- Czy to nam się uda, zależy od aklimatyzacji. Jej brak objawia się bólem głowy, nudnościami. Będziemy tak szli, żeby na noc schodzić tysiąc metrów w dół, wtedy nie powinniśmy mieć kłopotów z aklimatyzacją – mówili przed wyjazdem.

W tej części świata leży 9 spośród 14 najwyższych szczytów ziemi przekraczających wysokość 8.000 m. Trzy z nich leżą całkowicie w granicach Nepalu (Manaslu, Annapurna i Dhaulagiri), cztery na granicy nepalsko-tybetańskiej (Cho Oyu, Everest, Lhotse i Makalu), jeden na granicy z Indiami (Kangchendzonga) i jeden na terytorium Tybetu niedaleko od granicy Nepalu (Shisha Pangma).
W wysokich partiach Himalajów późną jesienią i zimą panuje arktyczny klimat. Temperatura spada nawet poniżej minus 40 stopni Celsjusza.

Do Pabianic planują wrócić 18 listopada.

 

Pisaliśmy o nich: www.zyciepabianic.pl/wydarzenia/miasto/nasze-sprawy/3-tygodnie-w-himalajach.html