Platforma Obywatelska nie kryła oburzenia zachowaniem prezydenta Dychty, który Annie Krauzowicz – dyrektorce Szkoły Podstawowej nr 13, zakazał wstępu do tej szkoły.
 
- Po zniknięciu 1,3 miliona złotych z kasy Przedszkola Miejskiego nr 4, oczekiwaliśmy od władz miasta: prezydenta Dychto i wiceprezydenta Mackiewicza, reakcji i odpowiedzi na podstawowe pytanie, jak to się stało, że nie ma kontroli nad finansami publicznymi – grzmiał Arkadiusz Jaksa, kandydat na prezydenta Pabianic z Platformy Obywatelskiej.
Członkowie PO: Krzysztof Rąkowski, Jacek Wróblewski i Jaksa, konferencję urządzili przed wejściem do SP 13.
 
- Prezydent Dychto najpierw stwierdził, że nie będzie szukał winnych, a potem znalazł kozła ofiarnego w postaci Anny Krauzowicz, dyrektorki szkoły – mówił Jaksa.
 
Tydzień temu w piątek prezydent Dychto przyszedł do SP 13 ze Strażą Miejską i naczelnikiem Waldemarem Boryniem i w ich obecności zakazał dyrektorce wchodzić do budynku szkoły. Powód? Z kasy szkoły zniknęło 30.000 zł. Na własne konto półtora roku temu w grudniu przelała pieniądze księgowa – Agnieszka Sz. Ta sama, która podejrzewana jest o wypompowanie z kasy Przedszkola Miejskiego nr 4 około 1,3 miliona złotych wspólnie z dyrektorkami. Do SP 13 przychodziła na zastępstwa, gdy zatrudniona tutaj księgowa (jej siostra) była na urlopie macierzyńskim.
 
- Pani dyrektor uczy też tutaj matematyki. Jej uczniowie nie mają wystawionych ocen. Domagamy się przywrócenia do pracy nauczycielki matematyki, Anny Krauzowicz – mówił Jaksa.
 
Razem z członkami Platformy na konferencji były dwie panie – babcie uczniów tej szkoły.
 
- Domagamy się cofnięcia tej decyzji – mówiła jedna z pań.
 
- Straszna krzywda się stała pani dyrektor – dodała druga. - Nie wiem, jakie zarzuty prokuratorskie są wobec tej pani, że prezydent Dychto w ten sposób się wobec niej zachował. Nikt nie wierzy w te oskarżenia wobec pani dyrektor. To dusza człowiek.
 
Radni miejscy z PO domagają się też komisji, która wyjaśni, jak mogło dojść do takich zaniedbań.
 
- Nie domagamy się zwolnienia naczelnika Borynia, bo on nie ma kontroli nad finansami w mieście – mówił Krzysztof Rąkowski.
 
- Domagamy się wyciągnięcia konsekwencji od służb finansowych, bo to one nadzorują płatności w tym mieście - dodał Jacek Wróblewski. 
 
Na ostatniej sesji prezydent Zbigniew Dychto ich okłamał, twierdząc, że to Boryń zajmuje się finansami szkół i przedszkoli. Tymczasem naczelnik ma tylko pieczę na metodami nauczania i nauczycielami. Finanse podlegają skarbniczce miejskiej Elżbiecie Plucie.
 
- Domagamy się powołania specjalnej komisji, która zbada, jak mogło dojść do takich nadużyć - dodaje Rąkowski. - Na przykład prezydent poinformował radnych, że kontrola ZUS w 2010 roku nic nie wykazała. A okazuje się, że są tam wnioski pokontrolne w kwestii finansów i zaległości. Chcemy poznać prawdę, kto zaniedbał kontroli nad finansami publicznymi. Zresztą nie pierwszy raz. Już była kasjerka w Urzędzie Miejskim, która „pożyczała” sobie pieniądze.
 
Faktem jest, że jedna z pracownic urzędu nie ponaglała zapłaty podatków i zostały przedawnione. Gdy Dychto chciał ją zwolnić, odeszła na emeryturę.
 
- Odbywa się publiczny lincz nad panią dyrektor "trzynastki", żeby odwrócić uwagę od braku nadzoru prezydentów nad miastem – uważa Jaksa.
 
Rąkowski chce zwołania nadzwyczajnej sesji i powołania komisji, która zbada dokładnie wszystkie dokumenty związane z tą sprawą. 
 
- Skąd prezydent nagle znalazł 1,4 miliona zł, żeby zapłacić ZUS-owi? - dziwił się Jacek Wróblewski. - Cały czas słyszymy, że nie ma pieniędzy. I nagle są.
 
Platforma głosami własnych radnych nie uchwali powstania takiej komisji. Czy pomogą im radni z PiS i SLD?
 
- Będziemy z nimi rozmawiać – mówi radny Rąkowski.
 
Prawdą jest, że dyrektorka szkoły po zatrzymaniu księgowej z przedszkola sama przeprowadziła kontrolę u siebie i wykryła przelew 30.000 zł z konta szkoły na prywatne konto. To ona powiadomiła o tym prezydenta, prokuraturę i miała status pokrzywdzonej. Oprócz szefowania szkole, uczy w trzech klasach matematyki. Ma 10 godzin tygodniowo. Dzieci do dziś nie mają wystawionych ocen, bo została zawieszona w czynnościach i ma zakaz wchodzenia do budynku szkoły.
 
Co na to prezydent?
Odpowiada prezydent Zbigniew Dychto:
- 22 grudnia 2013 roku z konta szkoły na prywatne konto księgowej zostało przelanych 30.000 zł. Żeby to było możliwe, są potrzebne dwa podpisy elektroniczne. Czy pani dyrektor dała swoją kartę księgowej? Jeżeli nie, to jakim cudem to się stało?
Do 30 stycznia 2013 roku pracownikiem Urzędu Miejskiego na stanowisku wiceprezydenta była Małgorzata Biegajło z Platformy. To jej podlegały szkoły i przedszkola. To ona nad nimi miała nadzór od 1 czerwca 2009 roku i co miesiąc brała za to pieniądze. To jak to się stało, że nie wiedziała o wynikach kontroli ZUS w Przedszkolu Miejskim w 2010 roku? Co do dyrektorki ”trzynastki”, to w obawie, że będąc na miejscu w szkole może wpływać na pewne rzeczy, odsunąłem ją. Jest zastępstwo i dzieci będą miały wystawione oceny. Dzieciom nie stanie się krzywda. Skąd mam 1,4 mln zł. Mnie też zaskoczyła ta kwota. Liczyliśmy na 4 mln zł wpływu z PiT i CiT, a dostaliśmy jeszcze dodatkowo 1,4 mln. Dzięki temu miałem pieniądze na zapłacenie do ZUS-u z odsetkami.
 
Odpowiada radny PiS - Dariusz Wypych:
- Ja, jako radny nie zamierzam wspierać kampani wyborczej Platformy. Jakie dokumenty ma badać ta komisjia, skoro te najważniejsze zabezpieczyła prokuratura? To chwyt marketingowy może i w pisowskim stylu. Moim zdaniem od śledztwa jest prokurator i on powinien tym się zajmować, bo ta sprawa jest skomplikowana.