W poniedziałek pabianicki PiS zwołał konferencję prasową. Powód: wydarzenia na czwartkowej sesji i odwołanie z funkcji przewodniczącego Rady Miejskiej Dariusza Wypycha.

Wypych odniósł się do stawianych mu zarzutów, co do obecności Krzysztofa Ciebiady na konwentach radnych. Ujawnił, że Ciebiada od roku jest jego asystentem społecznym i jako asystent brał udział w spotkaniach radnych, z prezydentem i w konwencie.

– Żadne przepisy tego nie zabraniają - uważa Wypych.

Ujawnił, że w konwentach uczestniczą nie tylko szefowie klubów, ale i radni niezależni, a także goście zapraszani przez prezydenta.

Co do „złamanego słowa”, jakie miał dać Rąkowskiemu…

– To nieprawda. Ja, nigdy w imieniu PiS nie deklarowałem, że będziemy głosować za budżetem – stwierdził.

Wniosek Rąkowskiego o odwołanie Wypych odbiera jako działanie polityczne. Sobie nie ma nic do zarzucenia.

– Nie przedstawiono mi żadnego zarzutu merytorycznego, dotyczącego prowadzenia sesji czy Rady Miejskiej. To była czysto polityczna decyzja – uważa.

Dlaczego PO zrobiło to teraz?

– Wiem, że PO miało taki zamiar – mówił Wypych. – Ustalono, by przed wyborami samorządowymi osłabić naszą partię. Nie padła tylko data. Budżet i głosowanie PiS przeciwko przyspieszyły ten proces.

Zdaniem Wypycha, PO chodziło o to, by uderzyć w PiS, bo sami mają problemy. Boją się nadchodzących wyborów, gdyż tracą w sondażach, a PiS jest na fali.

– Z punktu widzenia pabianiczan, zmiany w Radzie to mało ważne wydarzenie – uważa Wypych. – Ważniejsze było oświadczenie skarbnika miasta, który nie złożył kontrasygnaty pod budżetem. Wynika z tego, że budżet w takiej postaci nie zostanie zrealizowany.