Aby komornik rozpoczął egzekucję, wystarczy mu znajomość imienia i nazwiska dłużnika. Nie ma obowiązku weryfikacji innych danych (imion rodziców, adresu zamieszkania) osoby, której zabiera pieniądze albo cenne przedmioty. Oznacza to, że pieniądze może stracić nawet ten, kto nie ma ani grosza długu - informuje Dziennik Gazeta Prawna. O pomyłkę przez zbieżność nazwisk nietrudno.
W orzeczeniu o spłacie wierzytelności sąd nie podaje numeru PESEL, daty urodzenia ani nawet adresu zamieszkania dłużnika. Prawo tego nie nakazuje. Skutek? Dochodzi do karygodnych pomyłek komorników, którzy znają jedynie imię i nazwisko osoby, od której muszą wyegzekwować spłatę należności.

Z bankowego konta emerytki z Sochaczewa zniknęły wszystkie pieniądze – emerytura i oszczędności (28.500 zł). Emerytka natychmiast poszła do banku. Tam pokazano jej pismo od komornika, który dołączył do niego prawomocny wyrok sądu nakazujący egzekucję długu. Na wyroku sądu było imię i nazwisko emerytki. Na podstawie tych pism bank przelał wszystkie pieniądze emerytki na konto komornika. Ale starsza pani nie miała żadnych długów, nie brała kredytów, niczego nie kupiła na raty. Komornika to nie obchodziło. Wystarczyło mu, że emerytka nazywa się tak samo, jak inna zadłużona mieszkanka Sochaczewa – mieszkająca w drugim końcu miasta, która ma aż 370.000 zł długów. Komornik nie chciał słuchać tłumaczeń i błagań starszej pani. Zabrał jej wszystko, co miała na życie i leczenie. Starsza pani jest chora na raka.
Gdy po kilku dniach pomyłka wyszła na jaw, komornik przyznał, że źle się stało. Ale 28.500 złotych emerytce nie oddał. I nie odda. Bo pieniądze te już przelał na konto wierzyciela pani o takim samym nazwisku jak złupiona emerytka.

Co może zrobić człowiek omyłkowo złupiony przez komornika? Prawie nic! Bo polskie prawo nie przewiduje sytuacji, że komornik oddaje niesłusznie zabrane pieniądze. To dziwne, ale prawdziwe. Można jedynie iść do sądu. Ale komornika nie można skarżyć w sądzie. Zwrotu pieniędzy trzeba się domagać od… tego, komu komornik je dał – czyli od wierzyciela. A może to potrwać nawet kilka lat…

Przed rokiem w Pabianicach było 131 skarg na komornika. Zazwyczaj na to, że - zdaniem skarżących się - zabrał całą pensję, nisko oszacował nieruchomość zajętą za długi, albo wyliczył zbyt wysokie koszty egzekucji. Ale takiej pomyłki, jak w Sochaczewie, na szczęście nie było.