Kiedy zaczynali w 1968 roku naukę w klasie o specjalizacji technologia środków farmaceutycznych, było ich czterdziestu kilku. 10 czerwca 2023 roku na hasło: „Robimy zjazd klasowy” od Jana Grzelińskiego i Hanny Adamkiewicz odezwało się ich dwudziestu.

- To nie pierwsze nasze spotkanie klasowe – zapewnia Hanna Adamkiewicz. - Spotykaliśmy się na 20- i 30-lecie matury. Zawsze miło wspominamy szkołę i naszych nauczycieli z tamtych lat.

Spotkanie prowadził Karol Suchocki, ówczesny przewodniczący samorządu klasowego.

- To była pierwsza taka klasa w tej szkole, chodzi o specjalizację chemiczno-farmaceutyczną - mówi Suchocki. - Przygotowywano nas do pracy w pabianickiej Polfie. Nie wiem, ilu z nas znalazło potem zajęcie w tej fabryce, pewnie niewielu.

„Maturzyści” po 50. zrobili sobie zdjęcie przed szkołą z gronem nauczycielskim i obecną dyrektor szkoły Elizą Matusiak. W „swojej” klasie usiedli w ławkach (to teraz stoliki z krzesełkami, a klasa jest pięknie odmalowana i wyposażona).

Przewodniczący odczytał listę obecności i minutą ciszy uczczono pamięć zmarłych kolegów: Barbary Gąsiorowskiej i Haliny Przybysz oraz nauczycieli: Haliny Jonczyk (wychowawczyni), Adama Alwasiaka, Jana Bałdowskiego, Bożeny Biegańskiej, Wiesława Czyża, Jana Dorożyńskiego, Otyli Gutowskiej, Zygmunta Janczyka, Romana Katy, Barbary Kifer, Marii Kamińskiej, Stefana Łabęckiego, Czesława Molendy, Janiny Nowickiej, Mirosława Nowakowskiego, Jana Rojszczaka, Barbary Pietrasiewicz, Tadeusza Ślisińskiego, Mariana Szataniaka, Krystyny Walczak, Józefa Woźniaka, Jerzego Wojciechowskiego, Janiny Zagórowskiej.

Dyrektor Eliza Matusiak z dumą oprowadzała „maturzystów” po szkole. W pracowni chemicznej przypomnieli sobie ćwiczenia, a na sali gimnastycznej dawne zagrywki.

- Na parterze stał stół do ping-ponga – wspominał jeden z „maturzystów”. - Graliśmy z Karolem na przerwie i zagadałem, że „Balbina” postawiła mi pałę. Karol kopnął mnie w nogę, ale nie wiedziałem, o co mu chodzi. Obejrzałem się i zobaczyłem panią profesor za moimi plecami. Słyszała moją odzywkę. Natychmiast poleciałem do kwiaciarni i z bukietem przepraszałem za swoje słowa. Nie chowała urazy do mnie.

Nie wszyscy mają tak miłe wspomnienia ze starej szkoły. Jeden z dawnych uczniów do dziś z goryczą wspomina nauczyciela historii i przysposobienia obronnego.

- Nie tylko samą nauką żyliśmy – zapewnia Karol Suchocki. - Co miesiąc organizowaliśmy „prywatki”, dzisiaj to się mówi „domówka”. Choć było w klasie więcej dziewczyn niż chłopaków, niepisany kodeks mówił, że nie przychodzimy z parami spoza klasy.

Czy ściągali na egzaminie dojrzałości?

- Jakże by inaczej – mówi z uśmiechem przewodniczący. - Przy przygotowywaniu tych ściąg można się było wiele nauczyć. Maturę chyba zdaliśmy wszyscy. Do pracy w Polfie poszło niewielu.