Krzysztof Ciebiada, Marek Gryglewski oraz Arkadiusz Jaksa są zbulwersowani przebiegiem debaty o zdrowiu ze związkami zawodowymi w szpitalu.

Kandydaci na prezydenta zgodnie twierdzą, że spotkanie odbyło się niezgodnie z zaproszeniem.

- Podczas debaty okazało się, że nie było na niej prawie żadnych pracowników szpitala. Większość to byli ludzie z Bloku Samorządowego Razem oraz od pana prezydenta Zbigniewa Dychty - stwierdził Ciebiada.

Spotkanie rozpoczęło się od przedstawienia przez prezes Dominikę Konopacką sytuacji szpitala. Po wystąpieniu przyszła pora na zadawanie pytań kandydatom na prezydenta miasta.

- Pytania zadawali nam kandydaci na radnych, a nie jak być powinno, pracownicy szpitala. Są pewne standardy etyczne, które powinny obowiązywać, jednak nie zostały zachowane - dodał Jaksa.

Kandydaci są zgodni. Ich zdaniem debata minęła się z celem.

- Dostaliśmy sygnały od pielęgniarek i lekarzy, że na to spotkanie trzeba się było zapisać, aby wziąć udział. Z tego powodu nie wszyscy mogli w nim uczestniczyć - mówił Gryglewski.