Tylko dwa razy „rzymian” z Dobronia na przełomie 113 lat nie było przy grobie.

Tradycję po raz pierwszy przerwał wybuch II wojny światowej i niemiecka okupacja. Tereny gminy zostały włączone do Trzeciej Rzeszy, a kościół św. Wojciecha w Dobroniu zamknięty. Wierni nie uczestniczyli w nabożeństwach. Drugi cios zadał Covid–19. Gdy wirus zaatakował dwa lata temu, wprowadzone obostrzenia sanitarne i limity wiernych w świątyni uniemożliwiły uczestnictwo legionistów w uroczystościach kościelnych.

- Rozwój epidemii i wprowadzenie lockdownu stanowiły szczególne wyzwanie, nie tylko w wymiarze medycznym i społecznym, ale także religijnym – mówią komendant sekretarz straży i sekretarz stowarzyszenia. - To było dla nas mocne doświadczenie. Dlatego jeszcze w tym samym roku, w uroczystościach Bożego Ciała już wzięliśmy udział, z maseczkami na twarzach.

Z kart historii

Straż rozpoczynała swoją działalność w trudnych warunkach. Dobronianie nie chcieli godzić się na uciski i prześladowania rosyjskich zaborców. Ich wolą było wyrażanie patriotyzmu, służba ojczyźnie i walka o jej niepodległość.

- Nasi przodkowie marzyli o własnym sztandarze – mówi sekretarz. - To był okres rewolucji 1905 w Rosji, która prawdopodobnie odbiła się mocnym echem na naszych terenach. Pomysł kościelnego sztandaru narodził się na fali tamtych wydarzeń, oczekiwania ruchów wolnościowych, poluzowania restrykcji przez władze carskie.

Ówczesny ksiądz Marcjan Włostkowski oraz organista Ignacy Kulejewski, mimo atmosfery strachu i obawy przed rosyjską władzą, zorganizowali zbiórkę pieniędzy wśród parafian.

- Na sztandarze miał się znaleźć wizerunek z Matką Boską Częstochowską z jednej strony i orłem białym w koronie z drugiej – dodaje sekretarz.

Władze carskie nie zgodziły się jednak na jego kupno. Dobronianie wymyślili, jak obejść carskie zakazy. Utworzyli stowarzyszenie na wzór straży działającej przy kolegiacie łaskiej i na ten cel zostały przekazane zebrane pieniądze.

I tak w 1908 roku powstała Rzymska Straż Grobu Pańskiego. A marzenie o sztandarze spełniło się 100 lat później. Ufundowano sztandar dokładnie taki, jaki zaprojektowali założyciele. Poświęcił go ks. biskup Adam Lepa podczas uroczystości Bożego Ciała w 2009 roku. Od tej pory towarzyszy on członkom Straży w obchodach świąt kościelnych.

Po raz pierwszy straż rzymska wystąpiła w Wielkanoc 1909 roku w składzie: Andrzej Pycio (komendant), Ignacy Sysio, Paweł Adamski, Tomasz Rynkiewicz, Walenty Kopias, Jan Brożek, Stefan Minias, Szymon Sujecki, Mikołaj Prusisz, Ludwik Królik, Wojciech Partyka, Antoni Łukasik. 

- Z przekazów wiemy, że adoracja trwała wtedy bez przerwy od wystawienia Najświętszego Sakramentu w Grobie Pańskim w Wielki Piątek, aż do mszy rezurekcyjnej. Warty były zaciągane co godzinę – dodaje członek straży. - Obecnie dostosowujemy się do decyzji proboszcza. To on wyznacza godziny, w których kościół jest dostępny dla wiernych.

Zbroja nie dla każdego

Żeby być strażnikiem Grobu Pańskiego, trzeba spełnić kilka warunków: być ochrzczonym, praktykującym katolikiem i mieć nieposzlakowaną opinię. W Dobroniu honor ten i zaszczyt przechodzi często z ojca na syna.

- To naturalny proces – dodają moi rozmówcy. - Dziecko po prostu interesuje się tym, co robi tata i powoli dorasta do munduru. Po latach nosi mundur ojca.

Straż w pełnym składzie to 12 członków i komendant. 13 mężczyzn w pełnym umundurowaniu robi wrażenie. Nie da się ukryć, że panowie muszą mieć krzepę. Cały strój, pancerz zrobiony z metalowych łusek, hełm, miecz i pika razem ważą ponad 10 kilogramów. Zdrowie i kondycja są zatem niezbędne, biorąc pod uwagę, że legioniści z Dobronia w pełnym umundurowaniu trzymają straż przy Grobie Pańskim łącznie przez kilkanaście godzin.

Ludzie nazywali ich Turkami. 

 - Nie lubimy tego określenia – mówi komendant straży. - Swoje początki miało ono w czasach odsieczy wiedeńskiej. Polskie wojska wracały wtedy spod Wiednia, a że była Wielkanoc, zaciągali warty przy Grobie Pańskim w zdobycznych tureckich strojach. My zawsze mieliśmy stroje stylizowane na rzymskie.

Teatralne widowisko? Tradycja? Czym jest straż z Dobronia?

 - Nasze zdanie jest takie, że działalność straży zbliżona jest do dramatu liturgicznego – misterium – podkreślają moi rozmówcy. - To nie jest teatr. Tym bardziej nie folklor, bo nie jesteśmy częścią kultury ludowej czy grupą miłośników imperium rzymskiego, ani w żadnym wypadku organizacją paramilitarną.

Z biegiem lat warty przy Grobie Pańskim w Dobroniu stały się nieodzownym elementem lokalnej liturgii.

- Nikt już nie pamięta czasów bez straży rzymskiej. To nasz lokalny koloryt. Fenomen, który trwa od wielu pokoleń i mamy nadzieję, że będzie trwał nadal – dodają członkowie stowarzyszenia.

Połączyła ich tradycja i więzi. To znajomi, sąsiedzi, przyjaciele.

- Zżyliśmy się ze sobą i jako Stowarzyszenie tak mocno wrośliśmy w lokalną tradycję, że mieszkańcy prawdopodobnie nie wyobrażają sobie świąt bez nas. W okresie 113 lat w parafii zmieniło się 17 proboszczów, a straż zawsze była.

Widowisko z klasą

Straż rzymska przy Grobie Pańskim w Dobroniu już od wielu lat uczestniczy w całej liturgii Męki Pańskiej. A było inaczej. Członkowie stowarzyszenia w umundurowaniu przychodzili do kościoła pod koniec liturgii, która kończyła się komunią świętą.

- To był podniosły i głośny moment – dodaje sekretarz stowarzyszenia. - Oddział wkraczał do kościoła, mocno uderzając obcasami o podłogę. Zajmował swoje miejsce w nawie i czekał na moment, gdy przewodniczący liturgii da znać do zaciągnięcia pierwszej warty. Teraz sami uczestniczymy w liturgii od początku.

Warta trwa przez cały czas adoracji przy grobie w Wielką Sobotę. „Rzymianie” są widoczni nie tylko dla uczestników liturgii Triduum Paschalnego, ale też dla mieszkańców, którzy do kościoła przychodzą na święcenie pokarmów.
Symboliczny i ważny punkt w czasie pełnienia warty następuje również w niedzielę przed procesją rezurekcyjną. To moment, gdy zgodnie z ewangelicznym przekazem, kobiety poszły z wonnościami do grobu, „nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi, anioł Pana zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim”, a „strażnicy na jego widok z przerażenia zadrżeli i zamarli”.

Wtedy celebrans podchodzi do Grobu Pańskiego i po chwili modlitwy podchodzi do monstrancji, bierze ją i się odwraca. To moment symboliczny, traktowany jak czas zmartwychwstania.

- To też sygnał dla dwóch pełniących wartę strażników, żeby mocno uderzyć pikami o ziemię i upaść na kolano – dodają członkowie stowarzyszenia. - Wszyscy na niego czekają.

Kontekst biblijny działalności Rzymskiej Straży Grobu Pańskiego - Mt 27,62-66

Nazajutrz, to znaczy po dniu Przygotowania, zebrali się arcykapłani i faryzeusze u Piłata i oznajmili: Panie, przypomnieliśmy sobie, że ów oszust powiedział jeszcze za życia: „Po trzech dniach powstanę”. Każ więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby przypadkiem nie przyszli jego uczniowie, nie wykradli Go i nie powiedzieli ludowi: „Powstał z martwych”. I będzie ostatnie oszustwo gorsze niż pierwsze. Rzekł im Piłat: Macie straż: idźcie, zabezpieczcie grób, jak umiecie. Oni poszli i zabezpieczyli grób opieczętowując kamień i stawiając straż.