To był koncert, jakiego dawno w Pabianicach nie było. Kazik z muzykami Kwartetu Pro Forma grali ponad dwie godziny. Ponieważ na piątek przypadła 90. rocznica urodzin Stanisława Staszewskiego, muzycy skupili się na utworach napisanych przez tatę Kazika. Była zatem „Notoryczna narzeczona”, „Marianna”, „Bal kreślarzy”, „Knajpa morderców” czy „Latający Holender”. W jednym z utworów wystąpił też syn Kazika, Kazio i wnuczka, którzy grali na trójkącie.

- Na ponad trzydzieści lat mojego rzępolenia pierwszy raz dochodzi do takiej sytuacji, że na scenie jest dwóch Kazików – śmiał się artysta. - I po raz pierwszy gram w Pabianicach, ale okazja ku temu jest wyśmienita.

Podczas koncertu obecna była mama muzyka oraz dwaj synowie, synowa i wnuczki. Kazik był niezwykle wyluzowany, niemal każdy utwór poprzedzała opowiadana przez niego mniej lub bardziej zabawna historia. Muzycy zagrali oprócz utworów taty Kazika piosenki Toma Waitsa, Kurta Weila oraz z solowych płyt artysty m.in. „Oddalenie” oraz „Melassa”.

Na bis Kazik i Kwartet Pro Forma brawurowo wykonali przeróbkę słynnego „Should I stay or should I go” z repertuaru The Clash, „Tatę dealera” z płyty „Porozumienie ponad podziałami” grupy Kazik Na Żywo, a na koniec odśpiewali wraz z publicznością utwór Stanisława Staszewskiego „Baranek”.

Nie obyło się bez drobnych incydentów. Pijanego widza krzyczącego „K...a grać!", gdy Kazik opowiadał o swoim ojcu, wyprowadziła ochrona, innym razem włączył się alarm. W pewnym momencie muzyka zaintrygowały jego wnuczki i z uśmiechem ze sceny zwrócił im uwagę: „Hania i Helenka, bijecie się?”.

Po koncercie publiczność zgotowała muzykom owację na stojąco.