W pierwszej walce na dojo pabianiczanka przegrała, a jej przeciwniczką była Japonka Asano Matsuura - późniejsza mistrzyni świata. Edycie pozostała walka w repasażach w stawce 17 zawodniczek. Wygrała z mistrzynią świata sprzed 2 lat, Estonką Epp Mäe, a następnie wygrała z Jeebun Henna Nikueetą z Indonezji.

W starciu o prawo walki o brązowy medal zmierzyła się z Rosjanką Swietłaną Pantelewą. Walkę tą przegrała po bardzo kontrowersyjnym werdykcie. Niestety, w sumo nie ma protestów, mimo że na wideo wyraźnie było widać, jak Rosjanka pierwsza przekracza linię dojo. W efekcie Edyta wylądowała na 7. miejscu, po raz pierwszy od 1998 r. wracając bez medalu z zawodów rangi MŚ czy ME.
Na pocieszenie została jeszcze rywalizacja w drużynówce, gdzie walczą trzyosobowe zespoły. Jest to swoista loteria, ponieważ do rywalizacji są wystawiane zawodniczki z dowolnej kategorii wagowej i może się zdarzyć pojedynek zawodniczki ważącej 65 kg z zawodniczką o wadze np. 155 kg (tyle waży najcięższa zawodniczka mistrzostw z Rosji, Arina Elizarowa). Kluczowy więc jest tutaj nos trenerski i ustawienie zespołu. W pierwszym pojedynku Polska pokonała 2:1 Indonezję, następnie 3:0 Gruzję. W walce o wejście do finału Polki przegrały z Ukrainą 1:2. Walka o brąz to zwycięstwo 2:1 z Bułgarią. Edyta we wszystkich pojedynkach drużynowych schodziła z dojo jako zwycięzca, była najlepszą zawodniczką polskiej drużyny.