Życie Pabianic: Jaka jest atmosfera w naszej drużynie przed startem drugiej ligi?

Cezary Marciniak: Bardzo dobra. Chłopcy są „najarani” na granie. Jest więcej chętnych do gry, niż miejsc w zespole, na treningi przychodzi nadmiar ludzi. To cieszy, bo lepszy jest kłopot bogactwa, niż niedostatki kadrowe.

W sparingach pokazaliście, że jesteście mocni. Ma się rozumieć, że w spotkaniach o stawkę tanio skóry nie sprzedacie?

- Absolutnie! Jako beniaminek mamy plan minimum, którym jest utrzymanie się w drugiej lidze. Zakładam, że trzeba wygrać sześć, siedem meczów, by na tym poziomie pozostać.

Dacie radę?

- Jeżeli nie będzie kontuzji i nieprzewidzianych zdarzeń, to wystarczy nam umiejętności, by wygrać sześć czy siedem spotkań. Jeśli uda się wygrać więcej, to będzie nasz triumf. Musimy nabierać pewności siebie i być wiarygodni w oczach kibiców, sponsorów oraz wszystkich, którzy wierzą w męską koszykówkę w Pabianicach.

Kto wzmocnił zespół latem?

- Przyszło czterech graczy. Sami się do nas zgłosili, nie „polowaliśmy” na nich. Pierwszy – Łukasz Wardziński, wychowanek Novum Bydgoszcz, przyszedł z Tarnowa, ma 195 cm, to ambitny zawodnik. Drugi - Łukasz Sil, dwumetrowiec, będzie naszą wieżą. To wychowanek Startu Łódź, grający już w drugiej lidze w ŁKS-ie. Miał małą przerwę, ale chętnie wrócił do Basketu. Trzeci – Michał Wasilewski, wychowanek Startu Łódź, występujący w drugiej lidze w Sudetach Jelenia Góra. Ma 190 cm, gra na pozycji „dwa” lub „trzy”. Czwarty nowy gracz to Krystian Małoń ze Zgierza, ma 198 cm, waży prawie 140 kg. Ma moc. Robi takie zasłony, że przeciwnicy odbijają się od niego jak od ściany. Do tej pory grał amatorsko, ma duże poczucie humoru i dystans do swojej wagi.

A kto odszedł z drużyny?

- Nie ma już u nas Bartłomieja Frątczaka, który zasilił ŁKS. Szymon Juniak, który po raz drugi został tatą, musiał poświęcić się rodzinie. Adam Jurga bardziej chce pomagać pierwszemu trenerowi Arkadiuszowi Gralewskiemu, ale nie wyklucza, że parę razy go zobaczymy w roli zawodnika.

Ilu zawodników jest w kadrze?

- W tej chwili… trudno zliczyć. Jest chyba ze dwudziestu chłopa. Na mecze będzie jeździło dwunastu. A kto będzie w dwunastce zdecyduje o tym sztab trenerski ,dokonując selekcji w oparciu o styl gry .Trener Gralewski pokazał już w meczach o drugą ligę, że znakomicie „żongluje” rezerwowymi. Jestem przekonany, że często mecze będzie wygrywała  teoretycznie druga piątka. To tworzy znakomitą współpracę w drużynie, a trzeba pamiętać, że koszykówka to najbardziej gra zespołowa wśród gier zespołowych.

Kłopoty bogactwa cieszą?

- Stworzyła się świetna ekipa. Oni grają póki co darmo. Chciałbym, żeby dostawali jakieś premie za zwycięstwa. Na razie to jest niemożliwe. Nie mamy kasy. Prowadzimy rozmowy z potencjalnymi sponsorami, by dołożyć trochę grosza do budżetu i choćby symbolicznie podziękować chłopcom za grę.

Kto wspiera zespół ZEC PKK’99?

- Tytularnym sponsorem jest Zakład Energetyki Cieplnej. Wielkie dzięki dla prezydenta Grzegorza Mackiewicza i Floriana Wlaźlaka, prezesa ZEC-u. Duże wsparcie mamy ze starostwa, bo bezpłatnie dostaliśmy halę powiatową na mecze i treningi. To ogromne odciążenie budżetu klubu. Dziękujemy staroście Krzysztofowi Haburze i wicestaroście Gabrieli Wenne-Błażyńskiej.

A prywatni sponsorzy?

- Pojawił się sponsor, spółka Sunbud, wspierająca już ud kilku lat naszych kadetów. Wojciech Jędraszek, właściciel tego biznesu, był na meczu półfinałowym o awans do 2 ligi  z Basketem Piła i wiem, że atmosfera zrobiła na nim wielkie wrażenie. Długo się nie zastanawiał i sponsoruje nasz zespół. Pan Wojciech to ktoś, kto czuje sport i widać ze sprawia mu dużą satysfakcje możliwość pomocy. Zaczęliśmy współpracę partnerską także z Formownią. Pracują tam nasi koszykarze: Patryk Zawadzki i Aleksander Fabiszewski.

Mówił Pan w kwietniu, że minimalny budżet drugoligowy to 130-150 tysięcy zł. Udało się tyle uzbierać?

- Nie udało się, ale środki finansowe związane z meczami, wyjazdami i wynagrodzeniem trenera mamy zabezpieczone. Mamy jednak nadzieję, że nasza dobra gra w drugiej lidze przyciągnie kolejnych sponsorów i dopniemy nasze przedsezonowe założenia. Mamy jeszcze pewien projekt: są to propozycje dla prywatnych sponsorów, ale musimy jeszcze dopracować szczegóły.

Wyjazdy na mecze to też spore koszty. A przecież trzeba będzie trochę pojeździć po kraju.

- Już na wejściu czekają nas dwa dalekie wyjazdy – do Lublina i Stalowej Woli (mecz wygrany 95:81 - red.). To parę godzin w autokarze. Skorzystamy ze sprawdzonego przewoźnika. Chcieliśmy drugą ligę, to mamy. Musimy jeździć. Koszt wyjazdu do Stalowej Woli to około 2 tysiące zł.

W hotelach nie śpicie?

- Nie. Grają u nas ludzie, którzy pracują zawodowo. W weekendy chcą spędzić czas z rodziną.

Jaki jest koszt zorganizowania drugoligowego meczu w Pabianicach?

- Około 2 tysiące zł. Tyle trzeba wydać na delegacje sędziowskie. Dwóch arbitrów jest spoza województwa łódzkiego, „kilometraż” trzeba więc zapłacić. Kosztują też statystycy i obsługa medyczna.

Nie ma kłopotów z wchodzeniem do hal treningowych?

- Mamy zapewnione trzy bezpłatne treningi w tygodniu w hali powiatowej oraz zajęcia w hali MOSiR-u. Treningi koszykarskie są cztery w tygodniu, piąty jest trening siłowy. Część drużyny ćwiczy indywidualnie do południa. Mają świadomość, że druga liga to dla nich szansa. Tych chłopaków nie trzeba gonić do roboty.

Przestawili się mentalnie na cięższą pracę?

- Druga liga to już poważne granie. Łatwych meczów nie będzie, losy spotkań mogą się ważyć do końca. Tu są zespoły ograne, pokazujące porządną koszykówkę.

Zwiększy się częstotliwość grania?

- Będą 24 mecze w sezonie zasadniczym i ewentualnie play-offy lub mecze o utrzymanie.

Kto będzie w lidze poza zasięgiem, a kto powalczy o utrzymanie?

- Mocne są Żubry Białystok, które odpadły na ostatniej prostej walki o pierwszą ligę. Rosa Radom też będzie silna, choć doszło tam do dużej przebudowy zespołu. Mocne będą Dziki Warszawa i ŁKS. Zapewne z nimi mecze będą najbardziej zacięte. Liczę na to, że trybuny będą pełne. Reszta zespołów wydaje się w być naszym zasięgu.

Wstęp na mecze w Pabianicach będzie wolny?

- Na pierwsze z pewnością. Być może potem pojawią się bilety. Ich ceny byłyby symboliczne  5-10 zł. Myślę, że wydatek rzędu 10 zł  nie jest w stanie spowodować, że kibic PKK’99  zrezygnuje z oglądania męskiej koszykówki. Na nasze mecze w hali powiatowej będzie mogło wejść 299 kibiców. Powyżej tej liczby byłaby to impreza masowa, co wiąże się z zatrudnieniem ochrony. A to dodatkowe tysiące złotych wydatków. Pieniądze z wejściówek pomogłyby nam uzbierać wynagrodzenie dla zespołu za zwycięstwo. W półfinałach graliśmy z Basketem Piła, na którego mecze  w Pile przychodziło po… półtora tysiąca widzów. Wygraliśmy z nimi, ale Piła pokazała, że można coś takiego zorganizować w drugiej lidze.

Czy sukces polskiej reprezentacji na mistrzostwach świata w Chinach ma jakiś wpływ na koszykówkę w Pabianicach?

- Nawet pan nie wie, jak wielki! Mnóstwo chłopców w wieku 7-10 lat chce grać w koszykówkę. Cieszę się z tego, bo poprzez sport kształtujemy młodego człowieka. Rodzice, którzy chcą wysłać syna do naszego klubu, mogą być pewni, że pomożemy w wychowywaniu go. My mamy zdrowe zasady. U nas nie ma „załatwiania” gry telefonem do prezesa....

Czego życzyć koszykarzom ZEC PKK’99 w drugiej lidze?

- Zdrowia i unikania kontuzji. Jeśli to się spełni, powinno być dobrze. Mimo nikłego ligowego doświadczenia, jesteśmy na tyle dojrzali, by poradzić sobie z rywalami.

Kiedy pierwszy mecz w domu?

- W Pabianicach pierwszy raz zagramy 13 października. Chciałbym zaapelować do kibiców, aby nie świrowali, poszli na wybory, a potem na mecz. W imieniu chłopaków, trenerów i zarządu zapraszamy na ten mecz!

Dziękuję za rozmowę.