AZS OPTeam Rzeszów – Language School Pabianice 62:57 (18:15, 12:15, 16:9, 16:18)

 

Mecz dwóch najlepszych drużyn gr. B 1. ligi zgromadził w hali MOSiR rekordową liczbę kibiców. Nikt nie mógł narzekać na brak emocji i poziom gry. Niestety, jeden z sędziów wyraźnie odstawał od reszty aktorów tego widowiska. Już przed meczem nasza ekipa była mocno zaskoczona widokiem arbitra, który w pamiętnym meczu w Piekarach dał naszym 3 „dachy” i w mocno kontrowersyjnych okolicznościach „wygwizdał” po kolei 3 pabianiczanki. Także tym razem olbrzymia złość naszych po meczu nie była bezpodstawna.

- Do Rzeszowa pojechaliśmy już dzień wcześniej. Mimo święta Trzech Króli, dla organizatorów meczu nie było problemem otworzyć halę i umożliwić nam trening. Dużo to dało, bo na sztucznej nawierzchni zupełnie inaczej odbija się piłka, a i kosze są tam niezwykle sztywne - relacjonuje prezes klubu, Zbigniew Grzanka.

Pojedynek lidera z wiceliderem rozpoczął się szczęśliwie dla gości. Po przechwycie punkty zdobyła Parus. Później punktowały gospodynie - Agata Rafałowicz i Magdalena Bibrzycka - od razu rzutami za „trzy”. W 5. min było 9:4, a ostra walka trwała na całym boisku. Szkoda tylko, że widziano tylko nasze faule (w sumie 7 przy 0 gospodyń). Tuż przed końcem pierwszej kwarty Rozwandowicz trafiła jedyną naszą „trójkę” w spotkaniu i było 18:15.

W drugiej kwarcie Błaszczyk, Salska i Krajewska błyskawicznie doprowadziły do remisu, bo wcześniej punktowała sprowadzona do Rzeszowa z Tęczy Leszno Elżbieta Mukosiej. Mogło być jeszcze lepiej, ale z wolnych, a potem z półdystansu nie trafiała Sobczyk. Do końca kwarty koszykarki grały kosz za kosz i do przerwy mieliśmy remis.

Po czterech minutach gry w drugiej połowie prowadziliśmy 37:32 i Rozwandowicz zanotowała kolejny przechwyt. Bezpardonowo zaatakowana i przewrócona, wypadła poza boisko. Zamiast przewinienia, odgwizdano aut dla gospodyń. Nasze protesty o mało nie skończyły się przewinieniem technicznym. Sportowa złość przyjezdnych niestety nie przełożyła się na zdobycze punktowe. Przez kolejne 6 minut nie zdobyły nawet punktu, przy aż 14 gospodyń! Na 2 sekundy przed końcem odsłony Sobczyk zdołała umieścić piłkę w koszu i było 46:39 dla akademiczek.

Chwilę po rozpoczęciu ostatniej kwarty zapunktowała jeszcze bardzo skuteczna tego dnia Katarzyna Furdak i notowaliśmy największą przewagę rzeszowianek. Kolejne 5 minut to popis naszych, a zwłaszcza Sobczyk, która zdobyła 8 punktów z rzędu. Zrobiło się po 48.

Emocje na trybunach i boisku były niebywałe. Ostatnie 10 punktów gospodynie zdobywały tylko rzutami wolnymi. Podobnie było z pabianiczankami, bo tylko Bogackiej udało się zdobyć punkty z gry. Lepiej wolne wykonywały rzeszowianki i to one wygrały. W tzw. międzyczasie za 5 fauli spadała Krajewska, której wcześniej wargę łokciem rozcięła Furdak (bez konsekwencji).

Ostatnia minuty była na tyle emocjonująca, że wszyscy kibice stali. Przy stanie 57:55 Furdak popełniła błąd kroków, ale zagwizdano przewinienie Piestrzyńskiej. Na 20 sekund przed końcem nasze miały piłkę, ale z trudnej sytuacji minimalnie za 3 chybiła Parus. Na 8 sekund przed końcem 5 zawodniczek walczyło o piłkę w parterze pod naszym koszem. Wydawało się, że Sobczyk ją w końcu zbierze, ale to Furdak okazała się najsprytniejsza. Faulowana, dwukrotnie trafiła.

Po końcowym gwizdku sędziów rzeszowianki cieszyły się tańcząc na parkiecie. Nasze ze łzami w oczach długo nie mogły pogodzić się z porażką.

Ciekawostką meczu jest to, że w większości statystyk meczowych byliśmy lepsi: sumaryczny eval, zbiórki i skuteczność rzutów z gry. Rzeszowianki lepiej wykonywały wolne i trafiły 4 trójki, przy 1 naszej. Na osłodę pozostał fakt, że w dwumeczu lepszy jest nasz zespół, bo w Pabianicach wygraliśmy 62:47. W małych punktach jest +10 dla pabianiczanek. Ma to olbrzymie znaczenie. Teraz o miejscu w tabeli decyduje stosunek małych punktów ze wszystkich meczów (dlatego AZS jest liderem, mając tyle samo punktów, co my). W końcowym rozrachunku o ostatecznym miejscu w tabeli na koniec sezonu decyduje jednak bilans bezpośrednich meczów. 

Punkty dla pabianiczanek zdobyły: Dorota Sobczyk 18, Anna Krajewska 9, Katarzyna Salska 7, Joanna Bogacka 6, Joanna Rozwandowicz 5, Marta Błaszczyk, Sabina Parus i Renata Piestrzyńska po 4.

Już w środę o 17.00 Language School zagra w Gorzowie mecz decydujący o awansie do Final Four pucharu PZKosz. W sobotę w Pabianicach o 17.00 ligowy mecz z Domenami Siemaszką. Piekarzanki walczą o pierwszą czwórkę naszej grupy. W ostatnim meczu pokonały u siebie Kon-Bet Konin 55:52, głównie dzięki dobrej grze Pauliny Dąbkowskiej, która zdobyła 22 punkty i miała aż 15 zbiórek.