Ostatnio 9 listopada ubiegłego roku pokonali GLKS Sarnów/Dalików 2:0. Co zadecydowało o wygranej w Parzęczewie?

- Ambitna i waleczna postawa moich piłkarzy – przyznaje Krzysztof Świercz, prezes GLKS Dłutów. – Trochę sprzyjała nam też fortuna.

W pierwszej połowie padł tylko jeden gol. W 30. minucie Dominik Mosiński dostał piłkę po ładnej, zespołowej akcji, wpadł w pole karne, ograł obrońcę i pewnym strzałem posłał piłkę do siatki.

Pięć minut po przerwie gospodarze wyrównali, gdy piłkarz Orła trafił głową po wrzutce z rzutu rożnego. GLKS wierzył w zwycięstwo i atakował. W 70. minucie w polu karnym gospodarzy faulowany został Marcin Ciniewski. Sędzia wskazał na „wapno”, a pewnym egzekutorem karnego okazał się Paweł Jach.

Doświadczony napastnik błysnął instynktem snajpera także pięć minut przed końcem meczu, gdy w zamieszaniu pod bramką gospodarzy wepchnął futbolówkę do siatki.

Dłutów: Bukowiecki – Skiba, Witczak, Woch, Mosiński – Kluch, Łańcuchowski, Ciniewski, Sendal, Bartłomiejczyk (6. Wojna) – Jach.