PTC Pabianice – Pogoń Rogów 0:2 (0:1)

Bramki: 0:1 - Kamil Mirowski 44. min, 0:2 - Miłosz Kopeć 70. min (rzut karny).
 
PTC: Kowalski - Wlazło, Drewniak, Kosmala, Pintera (46. min, Madajczyk) - Kling (80. min, Łondka), Dziąg, Komorowski, Bogdan - Felczak (75. min, Szmytka), Szynka (70. min, Gabrysiak).
 
„Fioletowi” przegrali trzeci mecz z rzędu i siódmy w dziewiątym meczu rundy wiosennej. Tak źle przy ul. Sempołowskiej nie było od dawna. Po 26 meczach piłkarze PTC mają na swoim koncie zaledwie 27 punktów.
Piętą achillesową podopiecznych Andrzeja Dobroszka jest szczególnie gra na własnym boisku, gdzie w 13 meczach odnieśli zaledwie 3 zwycięstwa i 1 remis, a aż 9 spotkań przegrali.
Dziwi tak słaba dyspozycja zespołu, który w poprzednim sezonie w niemal takim samym składzie personalnym zakończył rozgrywki na 2. miejscu w ligowej tabeli.
Środowa porażka jest o tyle bolesna, iż pozwoliła drużynie z Rogowa prowadzonej przez Sławomira Gulę odskoczyć pabianiczanom na 4 punkty.
Po sezonie łódzka lasa okręgowa ma zostać poddana reorganizacji i z ligi prawdopodobnie spadną aż 4 drużyny. Jeśli liga zakończyłaby się po tej kolejce, PTC spadłoby do A-klasy.
Sytuacja nie jest jednak jeszcze beznadziejna. Do rozegrania pozostało 8 ligowych kolejek, a w dole tabeli panuje niesamowity ścisk. Jedno czy dwa zwycięstwa powinny dać względny spokój. By tak się jednak stało, „fioletowi” muszą jak najszybciej zacząć grać zdecydowanie lepiej.
 
W sobotę o godz. 16.00 „fioletowi” zagrają w Tuszynie z przedostatnim w tabeli MKS-em. Tego meczu pabianiczanie naprawdę nie powinni już przegrać, jeśli nie chcą w przyszłym sezonie grać w Klasie A i mierzyć się z zespołami pokroju Tornada Łódź, z całym szacunkiem dla tej drużyny.
 
Włókniarz Pabianice - LKS Różyca 2:0(2:0)
Bramki: 1:0 – Damian Kozłewski 20. min, 2:0 – bramka samobójcza 35. min
 
Włókniarz: Rzeźniczak - Janasiak, P. Grącki, Dziuba (46. min, Kacprzyk) - Tyczyński (70. min, Usiak), Sulima, I. Grącki (80. min, K. Kita), Gorący, Kulik - Kozłewski, Wielemborek (46. min, Jędras).
 
„Zieloni” zgodnie z planem jak na lidera przystało odprawili z kwitkiem LKS Różyca. Wszystkie bramki padły w pierwszej części gry. Najpierw do siatki trafił niezawodny ostatnio Damian Kozłewski, a kwadrans później podwyższył… obrońca gości. Wynik nie uległ już zmianie, pomimo iż zawodnicy Włókniarza mieli jeszcze kilka klarownych sytuacji do zdobycia bramki. Zawodziła jednak skuteczność.
Lider utrzymał dziesięciopunktową przewagę nad drugim w tabeli Górnikiem Łęczyca, który choć swój mecz wygrał… został bez trenera. Piłkarze z Łęczycy prowadzili w Bedlnie już 5:0 w 50. min, by dziesięć minut później dostać czerwoną kartkę i wygrywać już tylko 5:4 w 80. min. Ostatecznie mecz zakończył się ich zwycięstwem 6:4, jednak trener Witold Obarek nie dotrwał do końca na ławce rezerwowych swojego zespołu. W czasie drugiej połowy opuścił stadion, a po meczu podał się do dymisji.
Wydaje się więc, że podopiecznym Leszka Rosińskiego nie powinno już nic stanąć na drodze do upragnionej IV ligi. Nie chwalmy jednak dnia przed zachodem słońca. Na świętowanie przyjdzie czas po ostatniej ligowej kolejce, a być może nawet wcześniej, jeśli „zieloni” będą utrzymywać taką przewagę w tabeli.
 
W niedzielę o godz. 17.30 Włókniarz zagra na wyjeździe z 4. w tabeli Stalą Głowno.