W roli tej odnajdują lub odnajdywali się lepiej (Piotr Nowak, Paweł Janas) lub nieco gorzej (Andrzej Kretek, Zdzisław Leszczyński), ale osiągnięć piłkarskich już nikt im nie odbierze.
 
Jak się jednak dobrze przyjrzymy, nad Dobrzynką nie jest wcale tak źle z ich następcami. Obecnie podstawowym zawodnikiem Legii Warszawa jest przecież 27-letni wychowanek PTC – Marcin Komorowski. Mający już zresztą na swoim koncie także występy w kadrze narodowej.
 
Powoli swoją pozycję w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce buduje także 23-letni wychowanek Włókniarza – Łukasz Bocian, który gra na pozycji defensywnego pomocnika. Pabianiczanin do klubu z ul. Sportowej trafił przed sezonem 2006/07 za czasów trenera Oresta Lenczyka i od razu włączony został do kadry pierwszego zespołu. Nie był to jednak dobry moment na wejście do seniorów, gdyż GKS okazał się wtedy czarnym koniem rozgrywek i do ostatniej kolejki walczył o mistrzostwo Polski (ostatecznie zajął 2. miejsce). Poza tym ówczesny trener nie był skory do wprowadzania młodych zawodników. Bocian nie zaliczył więc debiutu w pierwszym zespole i grał w IV-ligowych rezerwach. Od sezonu 2007/08, kiedy wystartowały rozgrywki Młodej Ekstraklasy, przez trzy kolejne sezony był kapitanem tego zespołu. Przed sezonem 2009/10 został włączony do szerokiej kadry pierwszego zespołu prowadzonego przez Rafała Ulatowskiego, który zastąpił Pawła Janasa (za którego czasów Bocian zaliczył obozy przygotowawcze z seniorami, ale grał tylko w ME). Wciąż jednak grywał głównie w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. Cierpliwie czekał jednak na swoją szansę i ostatecznie zadebiutował w przedostatniej kolejce Ekstraklasy, wchodząc w 46. min wygranego 2:1 meczu z Lechią Gdańsk. Cztery dni później zagrał po raz drugi, zaliczając 30 minut i kapitalną asystę w zremisowanym 1:1 meczu z Legią. Ostatecznie w sez. 2009/10 rozegrał 27 meczów w ME, w których zdobył 2 bramki, zebrał 8 żółtych i 1 czerwoną kartkę oraz 2 mecze w Ekstraklasie (w sumie 75 min). Sytuacja pabianiczanina uległa zmianie wraz ze zmianą szkoleniowca, włodarze GKS-u odważnie postawili na młodego Macieja Bartoszka (wcześniej szkoleniowca drużyny ME), a on równie odważnie stawia na młodych piłkarzy GKS-u. Wydaje się, iż obecny sezon jest dla Bociana przełomowy. Jak do tej pory rozegrał 8 spotkań w Ekstraklasie, notując pierwszy pełny mecz (8. kolejka GKS – Lech 1:0), pierwszą bramkę (15. kolejka Cracovia – GKS 3:2) oraz… pierwszą czerwoną kartkę (16. kolejka Polonia Bytom – GKS 1:1). Ponadto w tym sezonie ma na swoim koncie 2 spotkania w PP i 10 meczów w ME. Wydaje się, iż obecny sezon jest dla niego momentem przejściowym pomiędzy piłką młodzieżową, a seniorską. W przyszłym powinien skupić się na wywalczeniu stałego miejsca w wyjściowym składzie GKS-u.
 
Czołową postacią III-ligowej Pilicy Przedbórz jest wychowanek Włókniarza – 24-letni obrońca, Bartłomiej Grala. Wątpliwe jednak, by zawodnik ten miał jeszcze szansę zagrania chociażby na I-ligowym poziomie. Dlatego też przyjrzymy się młodym zawodnikom, przed którymi taka szansa stoi jeszcze otworem, a czy to im się uda, okaże się.
 
Poprzez rozgrywki Młodej Ekstraklasy swoją pozycję budować próbuje także inny wychowanek Włókniarza - urodzony 26 maja 1990 roku pomocnik - Sebastian Wiśniewski. „Wiśnia” swoją karierę po zdobyciu szlifów na pabianickich boiskach kontynuował w Łódzkim Klubie Sportowym, tam występował w drużynie juniorów starszych. W sezonie 2008/09 zaliczył debiut w barwach ŁKS-u w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy, przeciwko Lechii. Był to jednak jego jedyny występ w tych rozgrywkach. W kolejnym sezonie reprezentował barwy II-ligowej Concordii Piotrków Trybunalski, gdzie wystąpił w 17 meczach, przebywając na boisku przez 642 minuty i zdobywając jedną bramkę.
W rundzie jesiennej sezonu 2010/11 wystąpił jedynie przez 30 minut lipcowego meczu rundy przedwstępnej Pucharu Polski, który III-ligowa Concordia wygrała 1:0 z Rozwojem Katowice. Później, podobnie jak kilku innych zawodników drużyny z Piotrkowa, został odstawiony na boczny tor, a klub przestał mu płacić. Przez resztę jesieni trenował więc głównie indywidualnie. Na początku marca br. Izba do spraw Rozwiązywania Sporów Sportowych przy PZPN podjęła decyzję o rozwiązaniu kontraktów - z winy klubu - z Tomaszem Wolanem oraz Sebastianem Wiśniewskim. Dzięki temu pabianiczanin mógł podpisać kontrakt z drużyną ME Polonii Bytom, w barwach której wystąpił zimą w kilku grach kontrolnych i wypadł na tyle pozytywnie, że klub zaproponował mu kontrakt. W rundzie wiosennej rozgrywek ME jak dotąd wystąpił w 6 spotkaniach, a w 5 przypadkach wychodził w pierwszej jedenastce. Już w swoim debiucie, wygranym 4:2 meczu przeciwko Lechii, zdobył bramkę (jak na razie jedyną w barwach Polonii).
 
Większy wysyp talentów nad Dobrzynką przyniósł jednak początek lat 90-tych. Z roczników 1992 i 1993 wywodzi się co najmniej kilku dobrze rokujących na przyszłosć zawodników.
 
W Młodej Legii szlify pobiera 19-letni wychowanek Włókniarza – Jakub Rozwandowicz. Kuba – nominalny napastnik - treningi we Włókniarzu podjął szybciej niż powstała grupa zrzeszająca chłopców z jego rocznika. Z początku trenował więc z 2 lata starszymi od siebie kolegami i choć nie było łatwo, to z czasem przyniosło mu to wiele korzyści. W wieku 15 lat przeniósł się na rok do czołowej drużyny młodzieżowej w województwie – juniorów GKS-u Bełchatów, gdzie stworzył zabójczy duet napastników z obecnym piłkarzem Górnika Zabrze – Michałem Jonczykiem, który po podbiciu I ligi w barwach Sandecji w ub. sezonie (7 bramek w 26 meczach), w tym jesienią zaliczył 4 występy w ekstraklasowym Górniku i nawet zdobył bramkę, ale później doznał poważnej kontuzji, którą leczy do dziś. Wracając do Rozwandowicza, to po sezonie gry w Bełchatowie i ukończeniu gimnazjum przeniósł się do Warszawy, gdzie zakotwiczył w Akademii Piłkarskiej Legii. Od początku sezonu 2008/09 przez dwa lata występował w drużynie Młodych Wilków (rocznik ’92) AP Legii, wraz z którą wygrywał rozgrywki Mazowieckiej Ligi Juniorów Starszych. Ze swoją drużyną zdobył także tytuł wicemistrza Polski juniorów młodszych, a sam z 2 bramkami w finałach sięgnął po tytuł króla strzelców tego turnieju. Przed obecnym sezonem został wreszcie włączony do kadry drużyny Młodej Ekstraklasy. Jego dokonania na dziś dzień to 15 meczów i 1 zdobyta bramka. Warto dodać, iż Młoda Legia przewodzi w rozgrywkach ME.
 
Nieco inną drogę rozwoju obrał rówieśnik Rozwandowicza – Dariusz Dolewka. Ten 19-letni wychowanek PTC już jako kilkuletni adept trafił w szeregi znanego z doskonałego szkolenia młodzieży Uczniowskiego Klubu Sportowego Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi. W Łodzi przeszedł wszystkie szczeble juniorskie i miał przyjemność trenować pod okiem byłych reprezentantów Polski. Dzięki współpracy SMS-u z zagranicznymi klubami zagrał także w wielu międzynarodowych turniejach, na których niejednokrotnie wybierany był najlepszym zawodnikiem. Nie uszło to uwadze także trenerów kadry. Pomimo wielu prób namówienia go do powrotu przez działaczy PTC czy Włókniarza, pozostał w łódzkim klubie. Po zakończeniu wieku juniora zadebiutował w seniorach – w IV-ligowych rezerwach UKS SMS Łódź. Grał tam na tyle dobrze, że szybko został włączony do III-ligowej drużyny prowadzonej przez Mirosława Dawidowskiego. Sezon 2009/10 zakończył z bilansem 7 spotkań i 1 bramki. Bieżący sezon ponownie rozpoczął od IV-ligowych rezerw, drużyna ta nie przystąpiła jednak do rozgrywek w rundzie wiosennej, więc powrócił do III-ligowej pierwszej drużyny. Od początku rundy wiosennej jest podstawowym zawodnikiem UKS SMS Łódź. Jak do tej pory rozegrał 4 mecze (3 w pełnym wymiarze czasowym) i raz został ukarany żółtą kartką. Jest szansa, że już wkrótce trafi gdzieś wyżej, bo jak wiadomo SMS ma wiele umów partnerskich z klubami w całej Polsce i często wypożycza swoich zawodników, którzy mogą się wypromować i trafić jeszcze wyżej.
 
Póki co do seniorskiej piłki nie weszli jeszcze Piotr Grzejdziak (rocznik 1992), Mateusz Seliwiorstow i Adrian Olszewski (obaj rocznik 1993). Cała trójka to wychowankowie Włókniarza. Pierwszy jest filarem pomocy juniorów starszych łódzkiego Widzewa. Zespół ten prowadzi były wieloletni zawodnik Widzewa, Śląska Wrocław czy choćby niemieckiej Hansy Rostock – Sławomir Chałaśkiewicz. 19-letni pomocnik ma już za sobą także epizody w IV-ligowym zespole rezerw. Co ciekawe, juniorzy ekstraklasowego Widzewa występujący w Wojewódzkiej Lidze Juniorów Starszych plasują się bezpośrednio za... pabianickim Włókniarzem. Bezpośrednio przed „zielonymi” znajduje się natomiast Akademia Piłkarska ŁKS, barwy której reprezentuje 18-letni bramkarz Adrian Olszewski. Młodszemu z braci Olszewskich (rok starszy Patryk jest czołowym napastnikiem juniorów Włókniarza) talentu odmówić nie można, niesmak pozostawia jednak sposób, w jaki rok temu rozstał się z klubem, który kształtował go jako zawodnika od najmłodszych lat. Z kolei nominalny obrońca - Seliwiorstow - przywdziewa barwy lidera tej samej ligi – GKS-u Bełchatów. Wszyscy ci zawodnicy to wielokrotni reprezentanci kadry województwa, a Olszewski miał także przyjemność uczestniczenia w konsultacjach kadry narodowej.
Choć nasi juniorzy nie odstają poziomem od czołowych drużyn ligi, w których swoich sił próbują wychowankowie „zielonych”, to jednak kluczową kwestią są warunki do treningów oraz możliwość wybicia się. W każdym z tych klubów (Widzew, GKS czy ŁKS) dużo łatwiej jest zostać zauważonym chociażby poprzez grę w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy, w których to już wkrótce każdy z nich powinien zagrać.
 
Słowo jeszcze o grających na co dzień we Włókniarzu juniorach, którzy plasują się na 3. miejscu w swojej lidze wojewódzkiej, a przez dużą część sezonu zajmowali nawet pozycję lidera. Jeśli chodzi o zawodników z naszego miasta, to wybijającymi się postaciami oprócz podstawowego już bramkarza seniorów – Damiana Rzeźniczaka - są w większości mający już za sobą debiut w zespole seniorów, obrońcy - Sebastian Bednarczyk, Mateusz Klimek i Bartosz Surowy, pomocnicy - Mateusz Kosmala i Maksymilian Rozwandowicz (brat Jakuba, rocznik 1994) oraz napastnicy - Przemysław Kita i Patryk Olszewski. Większość z nich to etatowi członkowie kadry województwa. Oczywiście w zespole są również zawodnicy chociażby z Łodzi czy Łasku, ale o nich nie będziemy wspominać.
 
Są też tacy, którzy nieco zaginęli. Niespełna 22-letni obrońca - Edwin Frey jeszcze nieco ponad rok temu był podstawowym piłkarzem drużyny Śląska Wrocław, grającej w Młodej Ekstraklasie. Dziś występuje w IV-ligowym GKS-ie Kobierzyce, choć jeszcze do niedawna wydawało się, iż wkrótce dane będzie mu zagrać w Ekstraklasie. Swoją karierę zaczynał w pabianickim Włókniarzu. Gdy miał 15 lat, przeprowadził się do Wrocławia, gdzie oprócz nauki w szkole średniej grał także w juniorach Śląska. Przeszedł tam wszystkie szczeble juniorskie. Następnie przyszła kolej na IV-ligową drużynę rezerw. Wreszcie zimą sezonu 2007/08 dostał szansę od ówczesnego trenera drużyny seniorów Ryszarda Tarasiewicza, który zabrał go na zgrupowanie na Cypr, po którym na wiosnę włączył 18-letniego wówczas obrońcę do szerokiej kadry walczącego o awans do Ekstraklasy zespołu. Śląsk do Ekstraklasy awansował, jednak Frey nie zdążył zadebiutować w oficjalnym meczu drużyny seniorów. Już rok wcześniej za kadencji trenera Jana Żurka odbył obóz z drużyną seniorów, ale wtedy ostatecznie nie został włączony do kadry seniorów. Warto zauważyć, iż w tamtych latach Edwin był regularnie powoływany do młodzieżowych reprezentacji kraju m.in. do kadry U-17 prowadzonej przez Dariusza Dziewanowskiego. Sezon 2008/09 to występy w drużynie ME (bilans: 19 meczów i 4 żółte kartki). Kolejny sezon to ponownie zmagania w ME, w której był już czołową postacią i kapitanem drużyny. Tylko w rundzie jesiennej rozegrał 14 meczów, w których zgromadził aż 7 żółtych kartek. Mimo to zimą został wystawiony na listę transferową. Podobnie jak kilku innych zawodników padł „ofiarą” odmłodzenia składu. Ostatecznie wylądował w IV-ligowym GKS-ie Kobierzyce, w którym gra do dziś. Na osłodę pozostaje mu fakt gry w jednym zespole z 39-letnim dziś Radosławem Jasińskim (były piłkarz m.in. Zagłębia Lubin mający na swoim koncie 200 meczów i 40 zdobytych bramek w Ekstraklasie). Trenerem GKS-u natomiast jest były asystent trenera Ryszarda Tarasiewicza w Śląsku Wrocław – Waldemar Tęsiorowski, który w czasie kariery zawodniczej związany był głównie właśnie ze Śląskiem. W sumie rozegrał 277 meczów w Ekstraklasie i raz zdobył Puchar Polski. Z pewnością więc pabianiczanin ma od kogo się uczyć. Mimo wszystko jednak z IV ligi będzie mu chyba ciężej przebić się gdzieś wyżej, aniżeli z Młodej Ekstraklasy. Nie można jednak niczego przekreślać, wciąż jest jeszcze stosunkowo młodym i obiecującym zawodnikiem.
 
Utalentowani zawodnicy z naszego miasta podejmują różne próby zrobienia piłkarskiej kariery. Część próbuje się przebić poprzez grę w drużynach juniorskich, a później rozgrywkach ME. Inni próbują budować swoją pozycję, grając w niższych ligach, ale już z seniorami. Jeszcze inni pozostają w klubie, którego są wychowankami, i który jest w czołówce juniorów w województwie. Który sposób jest najlepszy i najpewniejszy - ciężko powiedzieć. Na pewno łatwiej się wybić, grając w znanym klubie. Jednak przykład chociażby Bociana pokazuje, że także kończąc wiek juniora w Pabianicach jest szansa zagrać w Ekstraklasie. Oprócz oczywiście umiejętności, niezwykle ważne w zrobieniu kariery jest także szczęście. Czy któryś z wymienionych wyżej zawodników zagra kiedyś chociaż na poziomie I ligi - ciężko dziś powiedzieć. Z pewnością mają ku temu predyspozycje. Pozostaje jedynie życzyć im wytrwałości i… szczęścia.