Zwycięską bramkę z wydatną pomocą silnego wiatru w 84. min bezpośrednio z rzutu rożnego zdobył Krystian Wielemborek.

Włókniarz Pabianice – Polonia Andrzejów 2:1 (0:1)

Bramki: 0:1 – Michał Biernacki 36. min, 1:1 – Damian Kozłewski 52. min (rzut karny), 2:1 – Krystian Wielemborek 84. min

Od początku meczu obie ekipy zmagały się głównie z…  porywistym wiatrem. Z tą różnicą, że w pierwszej połowie Włókniarz grał pod wiatr, a Polonia z wiatrem. Jak się później okazało, wiatr ten miał niemały wpływ na końcowy wynik spotkania.

W 7. min „zieloni” oddali pierwszy strzał na bramkę rywala, ale uderzenie Rafała Sulimy było zbyt słabe, aby zaskoczyć bramkarza Polonii. Trzy minuty później skontrowali goście. Sebastian Lesiak uciekł Bartoszowi Dziubie i dośrodkował w pole karne, gdzie z kolei za Michałem Biernackim nie zdążył Sebastian Bednarczyk. Na szczęście dla Włókniarza uderzona przez piłkarza rywali piłka poszybowała wraz z wiatrem wysoko ponad bramką gospodarzy. Po upływie kwadransa do środka z piłką zbiegł Wielemborek i uderzył na bramkę. Była to jednak próba równie słaba, co wcześniejsze uderzenie Sulimy. Chwilę później sprzed pola karnego potężnie huknął Grzegorz Gorący, ale zabrakło nieco precyzji.
 
W 24. min na skraju szesnastki faulowany był Michał Kacprzyk, z rzutu wolnego nie wyniknęło zbyt wiele korzyści dla Włókniarza, za to „Kapsel” z powodu kontuzji musiał opuścić boisko osiem minut później. W międzyczasie Rafał Franas minął kilku obrońców Włókniarza i groźnie dograł w pole karne, ale nikt z jego partnerów nie doszedł do tej piłki.
 
Jedenaście minut przed końcem pierwszej połowy niezły kontratak przeprowadził Włókniarz. Piłkę daleko wykopał Rzeźniczak, Wielemborek zgrał głową do Gorącego, a ten natychmiast zagrał krzyżową piłkę na prawe skrzydło do Janasiaka. Młody pomocnik obsłużył podaniem Kozłewskiego, ale ten uderzył obok bramki. Zemściło się to dwie minuty później. Z rzutu wolnego bezpośrednio na bramkę uderzył Sebastian Dolata. Niesiony z wiatrem strzał zaskoczył Rzeźniczaka, który wypuścił piłkę z rąk. Z błędu skwapliwie skorzystał Michał Biernacki i niespodziewanie to goście cieszyli się z prowadzenia.
 
Jeszcze przed przerwą Włókniarz mógł wyrównać. Najpierw w 41. min po dobrym podaniu z głębi pola Wielemborka w piłkę nie trafił Janasiak, a trzy minuty później po rzucie wolnym w zamieszaniu podbramkowym piłkę obok bramkarza uderzył Kulik, jednak w ostatniej chwili sprzed linii bramkowej wybili ją obrońcy. Już w doliczonym czasie gry minimalnie z rzutu wolnego pomylił się Błażej Krakała.
 
Druga połowa niespodziewanie zaczęła się od doskonałej szansy Polonii, która jakby chciała udowodnić, iż prowadziła z powodu umiejętności, a nie tylko dzięki pomocy wiatru. W 46. min z najbliższej odległości fatalnie przestrzelił jednak Sebastian Dolata.
 
Siedem minut po wznowieniu gry padło wyrównanie. Dobrze na skrzydle Janasiaka dostrzegł Sulima. „Jasiu” wbiegł w pole karne i został sfaulowany, a jedenastkę pewnie na bramkę zamienił Damian Kozłewski.
 
W 63. min po rzucie rożnym piłkę wypiąstkował Radosław Kłos, a strzał z dystansu Gorącego minął bramkę. Trzy minuty później to Włókniarz miał dużo szczęścia, bo nawet grając pod wiatr, goście nie zamierzali się bronić. Wtedy to po rzucie wolnym i strzale Franasa piłkę z linii wybił Dziuba.
 
Nieco ponad kwadrans przed końcem meczu na boisku w miejsce słabo grającego tego dnia Jędrasa pojawił się Ireneusz Grącki. Pozostaje pytanie - dlaczego dopiero wtedy? Bowiem doświadczony pomocnik już minutę po swoim wejściu mógł zanotować asystę, jednak kapitalnego podanie nie sięgnął „Borek”.
 
W 81. min kapitalnie z dystansu przymierzył Gorący, ale nieznacznie się pomylił. Trzy minuty później liderowi dopisało szczęście. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Wielemborek, a niesiona przez wiatr piłka nabrała dziwnej rotacji i ku zaskoczeniu bramkarza Polonii wpadła niemalże w okienko bramki. Oczywiście Radosław Kłos natychmiast zaczął domagać się odgwizdania na nim faulu, jednak sędzia pozostał nieugięty i uznał bramkę, a bramkarz gości dodatkowo ujrzał żółty kartonik. Minutę przed końcem meczu Włókniarz mógł podwyższyć, ale Kozłewski nie sięgnął dobrego podania Wielemborka.
 
Włókniarz może dziś nie zachwycił, jednak liczą się trzy punkty i utrzymanie bezpiecznej przewagi nad resztą stawki. Kolejny krok w kierunku IV ligi został wykonany. Można wyrzucać, iż wygrana była szczęśliwa, ale szczęście podobno sprzyja lepszym. Faktem jednak jest, że karty w dzisiejszym meczu rozdawał głównie wiatr, który jednak dla obu drużyn wiał tak samo. Za postawę w dzisiejszym meczu warto pochwalić Damiana Kozłewskiego, który szczególnie jeszcze przy stanie 0:1 bardzo się starał. Widać było, że zależy mu na zmianie wyniku. Ciężko to samo powiedzieć np. o Wielemborku, który w tradycyjny dla siebie sposób przez większą część meczu majestatycznie przechadzał się po boisku. Jego jednak broni bramka, bo z czego, jeśli nie zdobytych goli, rozliczać napastnika?

Włókniarz: RzeźniczakBednarczyk, P. Grącki, DziubaJanasiak, Sulima, Jędras (74. min, I. Grącki), Gorący, Kacprzyk (32. min, Kulik) – Kozłewski, Wielemborek.

Żółte kartki: Dziuba, Wielemborek – Żuralski, Szostek, Kłos.