- Nie wyszliśmy na ten mecz z autokaru – mówi Michał Buchowicz, trener PTC. - Bo jak inaczej określić to, że tracimy bramki w 2. i w 8. minucie meczu?

Oprócz dwóch goli, Bedlno w ciągu 90 minut oddało aż jeden groźny strzał. A „fioletowi”? Pudłowali na potęgę. W pierwszej połowie jedyną bramkę zdobył w 40. minucie Jacek Hiler, który wykorzystał zbyt krótkie wybicie piłki przez obrońców po centrze Daniela Dudzińskiego.

- To był bardzo ładny gol. Jacek przymierzył z 25 metrów, bramkarz był bez szans – dodaje Buchowicz. - W drugiej połowie dominowaliśmy na boisku. Za wrażenia artystyczne punktów się nie przyznaje. Poza tym rywalom pomagał sędzia. Nie uznał prawidłowej bramki Piotra Szynki.

Arbiter nie reagował też, gdy gracze z Bedlna ostro poczynali sobie na murawie, bezpardonowo wchodząc w nogi pabianiczan. Szczególnie we znaki dał się nam osiłek z numerem czwartym na koszulce.

- Powinien wylecieć z boiska, bo na murawie nie interesowała go piłka, tylko kości moich zawodników – twierdzi Buchowicz. - Sędzia był dla niego wyjątkowo pobłażliwy, bo pokazał mu tylko żółtą kartkę, a powinien wylecieć z boiska.

GKS Bedlno – PTC 2:1 (2:1)

Gol dla PTC: Hiler 40.

PTC: Wawrzyński – Stachowski (65. Klimczak), Sikorski, Hiler, Drewniak – Kaczmarkiewicz, Stańczyk, Kaźmierczak, Szynka, Dudziński – Tylczyński (75. Otrębski).