Mechanik Radomsko - Włókniarz 2:3 (0:2)

Bramki: 0:1 – Grzegorz Gorący 15. min, 0:2 – Grzegorz Gorący 35. min, 1:2 – Przemysław Szewczyk 50. min, 1:3 – Artur Kulik 85. min, 2:3 – Marcin Zimoń 90. min

Na dość daleki wyjazd do Radomska Włókniarz jechał nie licząc na zbyt wiele. Rywal wszak zajmował przed tym meczem 3. pozycję w tabeli z niewielką stratą do drugiego, premiowanego awansem do III ligi miejsca. „Zieloni” zaś przystępowali z pozycji nr 14 i jak to bywa przy okazji środowych meczów - w zaledwie 13-osobowym składzie. Na dodatek z ławki dyrygować miał nimi w miejsce nieobecnego szkoleniowca trener bramkarzy – Jacek Stępiński. Jak się okazało, zarówno on, jak i zawodnicy wywiązali się ze swoich ról znakomicie.

 

Początek meczu na mocno namokniętej murawie nie mógł porywać. „Zieloni” w podobnych warunkach toczyli jednak choćby poprzedni mecz u siebie z Górnikiem i to oni pierwsi lepiej dostosowali się do tej nawierzchni.

Po upływie kwadransa pabianiczanie wyszli na prowadzenie za sprawą nadzwyczaj skutecznego wiosną Gorącego, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym i mocnym strzałem otworzył wynik spotkania. Po upływie kolejnych 15 minut było już 2:0, a miejscowi przecierali oczy ze zdumienia. Po indywidualnej akcji podwyższył ten, który rozpoczął strzelanie, czyli przeżywający drugą młodość 37-letni kapitan Włókniarza – Gorący. Do przerwy wynik mógł być nawet wyższy, ale strzał Kacprzyka zatrzymał się na poprzeczce. Próby rywali zatrzymywał zaś dobrze dysponowany Rzeźniczak.

 

Po przerwie zdenerwowani rywale mocno ruszyli do ataku, a nasi skupili się na obronie wyniku. Momentami przypominało to „obronę Częstochowy”, ale nie było się co dziwić, to rywal musiał atakować, jeśli chciał wywalczyć jakieś punkty. Pięć minut po wznowieniu rywale zdobyli bramkę kontaktową za sprawą 22-letniego Przemysława Szewczyka.

Jak się łatwo domyślić, po niej gospodarze zaatakowali jeszcze mocniej, ale szczęście kilkakrotnie było po stronie naszych. W końcówce kontuzji doznał Janasiak, a na ławce znajdował się tylko rezerwowy bramkarz - Szczegodziński. „Zieloni” nic sobie jednak z tego nie robili i grając w osłabieniu... podwyższyli na 3:1. Kapitalną asystą popisał się wprowadzony chwilę wcześniej Olszewski, który dośrodkowaniem zewnętrzną częścią stopy odnalazł niepilnowanego Kulika, a ten miał tyle czasu, że spokojnie przyjął futbolówkę i umieścił ją w siatce.

Rywale jednak do końca próbowali wydrzeć naszym choćby punkt. Ostatecznie udało im się zdobyć jeszcze bramkę kontaktową w 90. minucie po celnym trafieniu głową rosłego Marcina Zimonia, który jesienią występował w III-ligowym Zawiszy Rzgów, a jako młodzieżowiec kilka lat temu zaliczył nawet 6 meczów w ekstraklasie w barwach Cracovii.

 

Włókniarz: Rzeźniczak - Klimek, I. Grącki (75. min, Olszewski), Rutkowski, Stępiński - Janasiak (90. min, Szczegodziński), Piotrowski, Bogdan, Kacprzyk - Kulik, Gorący.

W sobotę 14. Włókniarz podejmie u siebie 5. Zjednoczonych Stryków, którzy w środę ograli 2:0 2. LKS Kwiatkowice.