W ksawerowskim gospodarstwie pod numerem 281 od kwietnia 1946 roku krzątały się siostry Julia Bierwiaczonek i Czesława Winciun - repatriantki z Wilna. Los i polityka rzuciły je pod Pabianice, na ziemię odebraną ogrodnikom niemieckiego pochodzenia, którzy musieli wyjechać z powojennej z Polski. Siostry dostały od państwa polskiego parterowy dom ze spadzistym dachem, obórkę, stodołę, szklarnię i kilka hektarów pola. W cięższych gospodarskich robotach pomagał im przyjęty do pracy ogrodnik, któremu wynajęły pokój. Ogrodnik nie pił, grzecznie kłaniał się sąsiadom, wcześnie gasił światło w swym pokoju.

Sąsiedzi, którzy niemal codziennie widywali go krzątającego się w polu i szklarni, nie mieli wątpliwości, że jest sumiennym i uczciwym człowiekiem. W każdym razie nikt na ogrodnika nie doniósł. Nikt też nie miał pojęcia, że w ubraniu ogrodnika ukrywa się porucznik Wacław Walicki (rocznik 1903), pseudonim „Druh Michał”, oficer wywiadu garnizonu Wilno, zastępcą komendanta obwodu Armii Krajowej i oficer informacyjny zgrupowania partyzanckiego podpułkownika Antoniego Olechnowicza („Pohoreckiego”).

Już w połowie 1946 roku trzypokojowy dom w Ksawerowie stał się punktem kontaktowym oficerów Armii Krajowej. Porucznik Wacław Walicki zwoływał tam odprawy. Kilkakrotnie przyjeżdżał do wsi podpułkownik Olechnowicz (rocznik 1905) – ostatni komendant Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej. Co najmniej czterokrotnie komendant „Pohorecki” nocował w Ksawerowie. Kilkakrotnie w domu sióstr przebywało 5-7 oficerów AK.

Gdy oficerowie naradzali się, Julia Bierwiaczonek i Czesława Winciun gotowały im obiady, szykowały kolacje i posłania w stodole. W stodole ukrywały też akowską broń. Pod posadzkami budynków gospodarskich jedna z gospodyń schowała metalowe puszki z dokumentami - częścią bardzo cennego wileńskiego archiwum Armii Krajowej.

Gospodyni Czesława Winciun, udająca wędrowną handlarkę, rozwoziła po kraju pisma z instrukcjami wywiadowczymi porucznika Walickiego i pułkownika Olechnowicza. Ukrywała je w cholewce buta. Podróżowała koleją, bo w pociągach bezpieka rzadziej rewidowała pasażerów.

Wiosną 1946 roku wraz z porucznikiem Walickim gospodyni rozdzielała paczki żywnościowe nadsyłane z zagranicy dla akowców, na inne nazwiska. Do Ksawerowa przywożono wtedy kanadyjskie i amerykańskie konserwy mięsne, masło, skondensowane mleko, marmoladę, kawę, herbatę, cukier i czekoladę. Stąd paczki (małymi partiami) zabierano do Łodzi, Pabianic, Zgierza i kilku wsi, w których zamieszkiwali wileńscy akowcy.

Konspiratorska robota dawała coraz lepsze rezultaty. Przy udziale sióstr z Ksawerowa powiększały się dwie brygady wileńskich partyzantów: na Pomorzu i Białostocczyźnie. Obie walczyły z komunistyczną władzą i chroniły tamtejszą ludność przed terrorem bezpieki. Na początku 1946 roku pułkownikowi Olechnowiczowi podporządkował się oddział majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, co wzmocniło zbrojne zaplecze konspiracji. Dziś wiadomo, że niektóre rozkazy dla „Łupaszki” były wydawane z podpabianickiego Ksawerowa. Tutaj przyjeżdżali łącznicy majora Szendzielarza.

 

Akcja „X”

Latem 1948 roku bezpieka zarządziła szeroko zakrojoną Akcję „X” przeciwko żołnierzom Okręgu Wileńskiego AK. Agenci i konfidenci obserwowali kilka tysięcy Polaków pochodzących z Wileńszczyzny. Aresztowano 6 tysięcy podejrzanych. 13 czerwca Urząd Bezpieczeństwa Publicznego wytropił porucznika Wacława Walickiego, trzy dni później – podpułkownika Antoniego Olechnowicza.

W Ksawerowie bezpieka miała kilkoro konfidentów. Ich meldunki skutkowały zdemaskowaniem także Czesławy Winciun i Julii Bierwiaczonek. Niebawem w Łodzi Urząd Bezpieczeństwa Publicznego zatrzymał również trzecia siostrę - Reginę Winciun. Wszystkie zostały oskarżone o szpiegostwo - za co przed powojennymi sądami wojskowymi groziła nawet kara śmierci.

Bezpieka przetrząsnęła dom i gospodarstwo w Ksawerowie pod numerem 281. Znalazła dobrze podrobione blankiety dokumentów meldunkowych, 10 kart ewakuacyjnych z pieczęciami urzędów w Związku Radzieckim, świadectwa urodzenia i chrztu wystawione w archidiecezji wileńskiej (przygotowane do wypełnienia na nazwiska ukrywających się żołnierzy AK) oraz 2 odpisy świadectw Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Odkryła też, gdzie porucznik Walicki schował pistolet vis i 13 sztuk amunicji. Broń była zakopana w chlewiku. Reszty akowskiej broni i amunicji bezpieka na znalazła.

Śledztwo trwało krótko. Czesławę Winciun z Ksawerowa prokurator oskarżył o pełnienie funkcji łączniczki siatki szpiegowskiej Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej. Uznał, że „działała w interesie państw anglosaskich”. Była obwiniona o ukrywanie broni, zdobywanie tajemnic państwowych i przekazywanie ich szefowi siatki – podpułkownikowi Antoniemu Olechnowiczowi.

Zarzut szpiegostwa usłyszała też Julia Bierwiaczonek, a jej siostra, Regina Winciun, była oskarżona dodatkowo o udzielanie pomocy siatce szpiegowskiej. Prokurator wojskowy zarzucił jej, że doskonale wiedziała, gdzie akowcy schowali nielegalną broń.

Trzy siostry stanęły przed wojskowym sądem w Łodzi, który w styczniu 1949 roku pod przewodnictwem majora Mieczysława Midaja uznał je winnymi „zbrodni przeciwko ludowej Polsce”. Julia Bierwiaczonek (matka dwojga dzieci) została skazana na 8 lat więzienia i przepadek całego mienia. Czesława Winciun usłyszała wyrok: 10 lat za kratami i przepadek mienia. Regina Winciun miała siedzieć 3 lata.

Porucznika Wacława Walickiego bezpieka dopadła w Szczawnie-Zdroju, gdzie próbował się osiedlić (pod kolejnym zmienionym nazwiskiem). „Druh Michał” wytrzymał śledztwo w katowniach Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Nikogo nie wydał. 8 października 1949 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał go na karę śmierci, a prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Wyrok wykonano 22 grudnia 1949 roku w więzieniu przy ulicy Rakowieckiej.

Podpułkownika Antoniego Olechnowicza – kawalera orderu Virtuti Militari, wojskowy sąd w Warszawie skazał na karę śmierci. Wyrok wykonano 8 lutego 1951 roku.

 

 Julek prosi o litość dla mamy

W aktach skazanych kobiet z Ksawerowa zachowały się listy z prośbami do władz państwa o darowanie reszty kary Julii, Reginie i Czesławie Winciun. Pisała je czwarta siostra - Helena Gajusz (z domu Winciun). Pisał też Kazik Bierwiaczonek – siedmioletni syn Julii, ale najprawdopodobniej nie sam, bo był za mały. W jednym z listów ze stycznia 1952 roku, podpisanym przez Kazika, czytamy: „Ojca mojego wcale nie znałem, gdyż miałem zaledwie parę miesięcy, jak zaginął w czasie wojny. Gdy miałem cztery lata, w czerwcu 1948 roku, zabrano mi mamę moją, Bierwiaczonek Julię, i wciąż czekam na jej powrót. Wychowuje się sam, gdyż ciocia moja, która się mną zaopiekowała, wciąż pracuje. (…) Pierwszy rok chodzę do szkoły, gdzie ciągle słyszę, że wszystkie dzieci są szczęśliwe i że Polska Ludowa opiekuje się dziećmi, to dlaczego ja jestem nieszczęśliwy, bo zabrano mi matkę? Czy ja nie jestem dzieckiem Polski Ludowej?”.

Dramatyczne listy chłopca były adresowane do prezydenta Bolesława Bieruta, Rady Państwa, Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wysyłała je ciocia. Wszystkie pozostały bez odpowiedzi.

Julia Bierwiaczonek i Czesława Winciun siedziały w więzieniach 6 lat i 9 miesięcy. Wielokrotnie prosiły sąd o skrócenie kary. Przyrzekały, że będą rzetelnie pracować dla dobra ojczyzny, aby „odkupić swoje winy”. W więzieniu w Fordonie szyły robocze ubrania, po 14 godzin dziennie pracowały w pralni i więziennej piekarni, wyrabiając aż 190 procent normy.

 

Powrót pod Pabianice

Dopiero po śmierci Stalina, w 1955 roku Najwyższy Sąd Wojskowy ponownie rozpoznał sprawy skazanych sióstr, łagodząc im wyroki. Czesława Winciun, której skrócono karę do 6 lat i 8 miesięcy więzienia, nie doczekała wyjścia na wolność. Za więziennymi murami rozchorowała się na serce, miała nadczynność tarczycy, krwotoki i była nerwowo wyczerpana. Zmarła w październiku 1955 roku. Pochowano ją na więziennym cmentarzu.

 Julia Bierwiaczonek prosto z więzienia wróciła do Ksawerowa, ale w jej zagrodzie krzątał się nowy gospodarz. W aktach bezpieki jest notatka, że obywatelka Bierwiaczonek zatrzymała się w domu pod numerem 95. Miała być obserwowana przez donosicieli bezpieki.

Szczątki porucznika Wacława Walickiego odnaleziono dopiero latem 2012 roku na „Łączce” powązkowskiego Cmentarza Wojskowego.

W pobliżu tego miejsca potajemnie pogrzebano też zwłoki podpułkownika Antoniego Olechnowicza. W 1995 roku Olechnowicz został zrehabilitowany wyrokami sądów wojskowych i cywilnych.

Po wielu latach Sąd Najwyższy uniewinnił Reginę Winciun i Julię Bierwiaczonek. Stało się to w maju 1990 roku, dopiero 41 lat po drakońskich wyrokach, które ich siostra, Czesława, przypłaciła życiem. Wniosek o rewizję nadzwyczajną wyroku stalinowskiego sądu złożył minister sprawiedliwości.

Niedługo potem uniewinnione siostry odebrały zaświadczenia, że w okresie stalinowskim były więźniarkami politycznymi. Dzięki temu mogły się starać o kombatanckie dodatki do emerytur.