Włamywacze upatrzyli sobie domek jednorodzinny w Rydzynach. Podjechali tam samochodem. Mieli kominiarki, rękawiczki i łom. Tak wyposażeni przeskoczyli płot i dobrali się do drzwi.

Chwilę później zauważył ich sąsiad okradanego, który krzątał się po swoim podwórku. Sąsiad zatelefonował do sąsiada. Właściciel okradanego domu przyjechał już po kilku minutach. Przywiózł znajomych. Razem otoczyli dom.

Spłoszeni rabusie próbowali przeskoczyć przez ogrodzenie i uciec zaparkowanym w pobliżu fiatem. Ale jeden z nich nadział się na drut stalowego płotu. I zawisł na nim. Jego kumpel nie popisał się – zwiał. Zdążył dobiec do samochodu i wsiąść za kierownicę. Tam dopadł go właściciel domu z sąsiadami i znajomymi.

Policjanci nie mieli zbyt wiele roboty. Pozostało im tylko zabrać przestępców do aresztu.

Nazajutrz zatrzymani usłyszeli prokuratorskie zarzuty usiłowania włamania do cudzego domu. Grożą im za to kary do 12 lat pozbawienia wolności.