Mimo szalejącej burzy, opadów deszczu i silnego wiatru, pewien pan uciął sobie drzemkę na chodniku przy Zamkowej. Wezwano Straż Miejską. Leżący był pijany, ale na tyle przytomny, że udało się go dobudzić i o własnych siłach doszedł do domu.