24-letnia Ewa J. i jej 29-letni konkubent Mariusz M. znani są pabianickiej policji. Kilkanaście dni temu wpadli na kradzieży w sklepie przy ul. 20 Stycznia. Matka wróciła, bo przed sklepem zostawiła 4-letniego syna. Chciała go „wykupić” od ekspedientki. Obiecywała zwrócić skradzione towary.
– Mają na sumieniu kradzieże w 13 sklepach spożywczych – mówi mł. asp. Joanna Szczęsna z pabianickiej policji. – Biorą towar i nie płacąc, uciekają.
Kochankowie znowu wpadli w ręce policji. Tym razem ukradli rower. Było to 15 czerwca po północy.
– Gdy trzeźwieli w policyjnym areszcie, przypomnieli sobie, że w domu zostawili bez opieki 4-letniego syna – mówi policjantka.
Zaczęło się od alkoholowej libacji. We wtorek wieczorem pili w mieszkaniu przy ul. Warszawskiej. Przed północą wyszli na miasto. W mieszkaniu zostawili 4-letniego synka, samego.
Na Warszawskiej wpadł im w oko rower. Był przypięty do balustrady, ale złodzieje uporali się z zabezpieczeniem i zwiali. 17-letni właściciel roweru szybko spostrzegł stratę i zawiadomił policję.
– Stróże prawa wspólnie z poszkodowanym wyruszyli na poszukiwania – opowiada policjantka. – Na Boźnicznej zobaczyli parę prowadzącą rower, a 17-latek rozpoznał go jako swoją własność.
Na widok funkcjonariuszy, złodzieje porzucili rower w korytarzu najbliższej kamienicy i próbowali się ukryć.
Policjanci znaleźli ich i doprowadzili do komendy. Kobieta miała prawie 2, a mężczyzna ponad 2 prom. alkoholu w organizmach.
Zatrzymano ich na „policyjnym dołku”. Nad ranem kobieta wytrzeźwiała i przypomniała sobie, że w mieszkaniu pozostał bez opieki jej syn. Do mieszkania pojechali policjanci.
– Chłopczyk był sam w domu – opowiada Szczęsna. – Nie miał co jeść. Na stole stała tylko butelka z resztką alkoholu.
Policjanci przekazali malca pod opiekę dziadków.