Pabianice zostały wymienione jako jedne z najgorszych gmin, w których wypłaty z programu 500+ są opóźniane. Z danych Miejskiego Centrum Pomocy Społecznej na 1 lipca wypłaconych było 6.720.000 zł. Po pieniądze zgłosiło się aż 4.020 rodzin z naszego miasta.

- Wnioski wypełnione prawidłowo są rozpatrywane od ręki. Ale nie wszystkie mają komplet dokumentów. Gdy muszą je uzupełnić, wtedy na rozpatrzenie wniosku rodzina czeka półtora, a czasami dwa tygodnie - mówi urzędniczka. - Kolejne wnioski wciąż napływają, bo jedne osoby dopiero teraz mają uprawnienia do otrzymania pieniędzy z 500+ na pierwsze dziecko. Innym rodzi się kolejne dziecko. Dlatego wciąż będą pojawiały się nowe wnioski.

Na co rodzice wydadzą te miliony

Jedni po raz pierwszy w życiu pojadą z dziećmi na wakacje. Inni zapiszą je na korepetycje i zajęcia dodatkowe. Młodzi rodzice będą mogli bardziej zadbać o siebie. Pytaliśmy pabianiczan, na co planują wydać dodatkowe 500 zł, które dostają na dziecko

Julia ma 24 lata. Razem z mężem wychowują półroczną córeczkę, Agatkę. Ona jest na macierzyńskim, więc dostaje z ZUS-u 1.000 zł miesięcznie.

- Mąż jest na zasiłku dla bezrobotnych. Szuka pracy. Z poprzedniej odszedł, bo prawie w ogóle nie było go w domu – przyznaje.

Za pieniądze z zasiłków ciężko im się utrzymać. Wystarcza na czynsz, opłaty, jedzenie, pieluszki i kosmetyki dla małej.

Na przyjemności, jak wyjścia do kina czy restauracji dotąd sobie nie pozwalali. Mieszkają w wynajętym mieszkaniu, bo na własne ich nie stać. Sam czynsz i opłaty to 1.000 zł.

- To 500 zł będzie ratunkiem dla naszego domowego budżetu. Przeznaczymy je na życie. Produkty dla dzieci są bardzo drogie – mówi. - Jeśli się uda, to może będziemy odkładać 100-200 zł miesięcznie.

Julia niecierpliwie czeka na pierwszą wypłatę. Gdy dostaną pieniądze z 500+, pojadą na wymarzone wakacje.

- Chcielibyśmy w tym roku gdzieś wyjechać. Niedaleko, niekoniecznie nad morze, czy w góry – mówi. - Po prostu odpocząć trochę od codziennych problemów.

Beata także wyczekuje pierwszej wypłaty. Jej 16-letni syn pojedzie za te pieniądze na wakacje.

- Wyjedzie do rodziny nad morze. W życiu nie był na wakacjach – mówi.

Kobieta planuje też kupić przybory na nowy rok szkolny.

- Syn chodzi do gimnazjum. Korzystał z darmowych podręczników, więc z książkami nie było problemu. Natomiast cała reszta wyprawki jest bardzo droga – opowiada. - Teraz nie będzie z tym kłopotu.

Przyznaje, że dodatkowe 500 zł to dla jej domowego budżetu spory ratunek.

- Może wyślę też syna na korepetycje. Do tej pory nie chodził, bo są drogie – mówi.

Jeśli się uda, to część pieniędzy będzie odkładać. O czym marzy Beata?

- O tych wakacjach dla syna. Zawsze marzyłam o tym. Całą rodziną może być ciężko gdzieś się wybrać, ale on na pewno pojedzie. Jeszcze nigdzie nie był – dodaje.

Sylwia i Marcin mają dwójkę dzieci: 10-letniego syna i 14-letnią córkę. Składali wniosek tylko na drugie dziecko. Pierwszą wypłatę już dostali.

- Pojechaliśmy na zakupy i kupiliśmy ubrania – mówi Sylwia.

W tym roku rodzice wyślą też dzieci na obozy.

- Nie zawsze udawało nam się wyjechać na wakacje. Przeważnie albo jechały dzieci, albo wyjeżdżaliśmy całą rodziną. W tym roku uda nam się i jedno, i drugie – dodaje.

Część pieniędzy przeznaczą na bieżące wydatki, a część będą odkładać na kolejne wakacje.

- Pomyślimy o jakichś zajęciach dodatkowych dla dzieci, bo będzie okazja, żeby jeszcze na jakieś je zapisać – zastanawia się.

Pierwsze ofiary 500+

Luiza (30 lat) marzy przede wszystkim o tym, by przestać żyć od pierwszego do pierwszego.

- Chciałabym w końcu przestać przeliczać, ile pieniędzy mam w portfelu i zastanawiać się, co mogę kupić w tym miesiącu, a co będzie musiało poczekać – mówi.

Luiza i Marcin mają dwóch synów. Adaś (2 lata) i Michałek (niecałe 4 lata). Ich domowy budżet ledwo się spina. Na koniec miesiąca nie zostaje nic, a czasem muszą pożyczyć od rodziców 100 czy 200 zł.

- Nie mamy oszczędności, więc każdy większy wydatek to poważny problem – dodaje. - Z zakupem odkurzacza musieliśmy czekać, aż dostaniemy zwrot podatku, bo inaczej nie dalibyśmy rady.

Luiza liczyła, że dostanie pieniądze na obu synów. Ich dochody dalekie są od progu 800 zł na osobę, które uprawniają do pobierania pieniędzy także na pierwsze dziecko. Ten dodatkowy tysiąc pozwoliłby im żyć normalnie.

- Nie musiałabym w końcu przeliczać, czy mogę sobie kupić jakiś kosmetyk albo bluzkę, czy może trzeba będzie kupić synowi buty – opowiada. - Część na pewno byśmy odkładali, na wypadek jakichś większych zakupów, jak sprzęt domowy. W końcu moglibyśmy wybrać się na wakacje. Od 4 lat nigdzie nie byliśmy.

Kiedy Luiza odebrała decyzję z MCPS, popłakała się.

- Była odmowna. Przyznali nam pieniądze tylko na jedno dziecko, ale i te wypłaty wstrzymali do przyszłego września – opowiada.

Dlaczego? Małżeństwo w 2014 roku sprzedało mieszkanie.

- Planowaliśmy drugie dziecko, a mieszkaliśmy wtedy na 36 metrach. Sprzedaliśmy je i kupiliśmy większe. Musieliśmy je wyremontować, więc dołożyliśmy w sumie jeszcze 70.000 zł. Zaciągnęliśmy kredyt na zakup wyposażenia, który spłacamy do dzisiaj – mówi.

Wydatków jednak urzędnicy nie wzięli pod uwagę. Dochód natomiast już tak.

Luiza złożyła wniosek w kwietniu. Wtedy nie wszyscy zdążyli jeszcze złożyć PIT za 2015 rok, więc (zgodnie z ustawą) pod uwagę były brane dochody z roku wcześniejszego.

- Doliczyli nam to sprzedane mieszkanie i wyszło, że na osobę mamy dochód 1.500 zł – tłumaczy 30-latka.

Pierwsze decyzje są wydawane do września 2017 roku. Wtedy osoby ubiegające się o 500+ na kolejny rok będą składały dochody za 2016 rok.

Na domiar złego, MCPS wstrzymał rodzinie wypłatę zasiłku rodzinnego, bo przez zbyt wysokie dochody się im nie należy.

- Nie rozumiem tego. Przecież wcale nam się nie poprawiła sytuacja materialna. Wydaliśmy te pieniądze na drugie mieszkanie i jeszcze zaciągnęliśmy kredyt – opowiada 30-latka.

Kto o tym decyduje?

Pabianiczanka planuje napisać odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Łodzi. Na razie do SKO trafiły dwa odwołania z Pabianic.

- Z reguły odwołania dotyczą kwestii przekroczenia kryterium dochodowego – mówi Marek Woźniak, prezes SKO. - Drugim przypadkiem jest ustalenie ilości członków rodziny. Jest to kłopotliwe w przypadku, kiedy rodzice naprzemiennie sprawują opiekę nad dzieckiem.

O tym, czy pieniądze uzyskane ze sprzedaży nieruchomości są dochodem rodziny, decyduje skład orzekający. Każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie.

- Staramy się, by w analogicznych przypadkach te orzeczenia były takie same, ale wszystko zależy od osób interpretujących przepis. A nie jest on jednoznaczny – dodaje prezes. - Może się więc zdarzyć, że w dwóch podobnych przypadkach będą różne orzeczenia.

Do naszego MCPS-u trafiają też wnioski rodziców, którzy nie mieszkają z dziećmi. Oni też dostają decyzję odmowną. Pieniądze dostanie ten z nich, który mieszka z dzieckiem i się nim opiekuje.

Pieniądze z programu 500+ nie są wliczane do dochodów. To oznacza, że rodziny, które otrzymują inne świadczenia z pomocy społecznej, dalej będą mogły je pobierać. Te pieniądze nie podlegają też egzekucji komorniczej.

- Listy są specjalnie opisane, żeby bank nie miał wątpliwości, skąd są te pieniądze i żeby komornicy ich nie zajęli – dodaje Maria Nowak-Kisielewicz, kierownik Wydziału Świadczeń Rodzinnych i Alimentacji MCPS.

Do końca ubiegłego tygodnia na konta rodziców trafiły już 4 miliony zł. Najwięcej, bo 3.500 zł miesięcznie dostanie rodzina z siedmiorgiem dzieci.

Mogą sprawdzić, jak wydajesz 500+

Ustawodawca przewidział możliwość wsparcia rodzin z problemem alkoholowym pomocą materialną. U nas jednak na razie to rozwiązanie nie jest stosowane. Wszyscy dostają pieniądze.

- Asystenci takich rodzin są czujni – zapewnia Bożenna Bednarska, dyrektor MCPS.

Pomoc społeczna może skontrolować, czy rodzice nie przepijają pieniędzy z programu lub nie marnotrawią ich w inny sposób.

- Będziemy reagować na sygnały ze środowiska. Na razie nie mieliśmy takich zgłoszeń – zapewnia dyrektorka.

W ubiegły piątek rodziny miały ostatnią szansę, na złożenie wniosku z wyrównaniem od kwietnia. Ci, którzy złożą dokumenty po 1 lipca, dostaną pieniądze tylko od tego miesiąca.

Do końca czerwca pabianiczanie złożyli około 4.000 wniosków.

- Ponad połowa jest już rozpatrzona – mówi Kisielewicz.

Odkąd wszedł w życie program 500+, pojawiły się spekulacje, że rodzice którym odebrano prawa rodzicielskie, będą chcieli je odzyskać. Tak działo się m.in. w Łodzi, gdzie rodzice, którzy dotąd nie interesowali się dziećmi, nagle zaczęli je odwiedzać w domu dziecka i zabiegać o ich odzyskanie. Urzędnicy podejrzewali, że nagła troska rodziców wynikała z chęci otrzymania 500 zł.

W Pabianicach na razie takich przypadków nie było. Z rodzicami biologicznymi, którzy zostali pozbawieni prawa do opieki nad dzieckiem, pracują asystenci rodziny. To oni decydują, czy sytuacja w domu poprawiła się na tyle, by mogli ubiegać o powrót dziecka. Ostateczną decyzję w tej kwestii podejmuje jednak sąd.