Między 10.00 18.00 można było bezpłatnie przebadać się u: kardiologa, okulisty, diabetologa, pulmonologa, urologa lub zrobić USG jamy brzusznej, gruczołu krokowego lub piersi oraz skorzystać z poradni zdrowia psychicznego. Konsultacje odbywały się pod okiem profesjonalnego personelu medycznego. Zapisy były wcześniej przyjmowane przez internet. Rejestracja odbywała się również w dniu akcji (przygotowano 350 miejsc). Kolejka do rejestracji ustawiała się na długo przed otwarciem - godziną 10.00 i nie kończyła przez długie godziny.

- Udało mi się zarejestrować przez internet, ale tylko na jedno badanie – mówi pani Agnieszka czekająca do diabetologa. - Mimo, to wystałam się w kolejce prawie godzinę. Liczyłam jeszcze na USG piersi. Niestety, brakło miejsc.

- Uważam, że takie akcje są bardzo potrzebne w naszym mieście. Myślę, że powinny uświadomić szczególnie młodym ludziom, jak ważna jest profilaktyka – mówi pani Wiesława. - Córka zapisała mnie przez internet na dwa badania – do okulisty i pulmunologa. Wiosną przeszłam koronowirusa. Jestem ciekawa, czy moje płuca doszły do siebie.

Niestety, wielu chętnych na wizytę nie miało szczęścia, ani cierpliwości. Ludziom puszczały nerwy i narzekali na organizację. W kolejce dochodziło do zgrzytów. 

- Wystałam się półtorej godziny i nie było już zapisów na żadne badania – twierdzi pani Anna. To przedsięwzięcie to żenada roku. Zapisów przez internet przez pierwsze 2 dni nie można było uruchomić. Trzeciego dnia wyświetlało się, że brak miejsc.

Szczęścia nie miała też pani Ewelina.

- Przy rejestracji, jako pierwszy stał pan, który zapisał pół swojej rodziny, mimo że nikt z nim nie przyszedł. Obok, na drugim stanowisku stanęła pani z urzędu, który miał wystawę na pikniku. Przez godzinę z kartki zapisywała inne osoby – opowiada. - Kolejka ludzi oczekujących rosła z minuty na minutę. Po godzinie było już kilkadziesiąt osób. Przez 2 godziny kolejka nie drgnęła, bo albo system padł, albo ludzie z kolejki zapisywali po kilka osób na raz. Nie wiem co gorsze, NFZ, czy takie akcje z beznadziejną organizacją.

Ci, którzy do lekarza się nie wybierali, mogli skorzystać z atrakcji przygotowanych na podwórzu szkoły. Przygotowano tam m.in. strefę rehabilitacji oddechowej. Sprawdzano np. za pomocą trenażerów, ile powietrza jesteśmy w stanie nabrać do płuc. Urządzenie zbudowane jest z trzech komór, na których przedziałki ukazują wartości: 600 ml, 900 ml, 1200 ml. W komorach są kulki, które wraz z zasysanym powietrzem unoszą się. Wskazane objętości odpowiadają objętości wdychanego powietrza na sekundę.

- Jest to spirometria w najprostszej formie. Osobom, które zgłosiły się do nas, przeciętnie udaje się podnieść dwie kulki – mówi konsultantka. - Trzy, to już rzadkość. Niestety, żyjemy w takich czasach, że kondycja naszych płuc jest znacznie gorsza. Wpływ na to tryb życia – palenie papierosów, przebyte choroby, czy brak aktywności fizycznej. Nie bez znaczenia jest też postawa ciała. Garbimy się i nasze płuca nie mają zbytnio miejsca, żeby się swobodnie rozprężyć.

Był kurs pierwszej pomocy. Instruktorzy uczyli, jak poprawnie wykonać masaż serca. Używano do tego fantomów. Odbyły się też warsztaty nordic walking, a w strefie atrakcji dla najmłodszych przeróżne konkursy, zajęcia zręcznościowe i uruchamiające fantazję. Można było napić się zakwasu z buraków lub skosztować sałatek i świeżo wyciskanych soków przygotowanych przez wolontariuszy Teen Challenge. Swoje stoiska zaprezentowały miejskie jednostki i stowarzyszenia. Strażnicy miejscy oznakowali rowery pabianiczan (było ich ponad 20).

Pabianicki Dzień Zdrowia odbywa się od 10 lat. Przy okazji tej edycji firma farmaceutyczna Adamed zainaugurowała kampanię prozdrowotną „Adamed dla Rodziny. Pisaliśmy o tym TUTAJ. W ciągu kilku najbliższych tygodni zawita jeszcze w pięciu miastach – Kołobrzegu, Lesznie, Katowicach, Ełku i Nowym Sączu. Dlaczego tam? W tych miejscowościach (podobnie jak w Pabianicach) dostęp do lekarza czy usług medycznych jest utrudniony ze względu na wydłużony czas oczekiwania na wizytę.