Akt oskarżenia przeciwko Zofii K. i Renacie Ł., byłym dyrektorkom przedszkola i głównej księgowej Agnieszce Sz. miał być gotowy w drugiej połowie 2014 roku. Tak się nie stało. Brakowało opinii biegłego sądowego z zakresu rachunkowości. Miał do przejrzenia ogromną ilość dokumentów księgowych. Termin wydania opinii przedłużano mu kilka razy.

W tym czasie w naszej prokuraturze nastąpiły zmiany kadrowe. Nowym prokuratorem rejonowym został Tomasz Szczepanek. Prokurator Dominik Matusiak, który zajmował się sprawą przedszkola, przeszedł do Prokuratury Okręgowej w Łodzi. 

Co się dzieje ze sprawą przedszkolanek?

– Postępowanie zostało zawieszone – informuje nas prokurator Szczepanek.

Dlaczego? Nadal brakuje opinii biegłego sądowego z zakresu rachunkowości.

– Przedłużono mu czas na jej przygotowanie do czerwca tego roku – dodaje prokurator.

Od kwietnia 2014 roku UM płaci byłym dyrektorkom pensje. Zofia K. i Renata Ł. pobierają wynagrodzenie z przedszkola, bo do prawomocnego wyroku są zawieszone w czynnościach.

– Nic się nie zmieniło w tej sprawie – informuje dziś Waldemar Boryń, naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu w UM. – Byłe dyrektorki dostają połowę podstawowego wynagrodzenia, bez dodatków funkcyjnych i premii, a także dodatek stażowy 20-procentowy.

Ich podstawowa pensja to 3.190 zł (pensja nauczyciela mianowanego). Każda z nich ma 20-procentowy dodatek stażowy. W sumie jest to kwota 3.828 zł (brutto). Jej połowa to 1.914 zł. Do tej pory z kasy miejskiej obie panie dostały ponad 84.000 zł.

– Jeśli zostaną uniewinnione, będziemy musieli wypłacić drugą część wynagrodzenia – tłumaczy Boryń. – Jeśli zostaną skazane, nie będą musiały zwracać otrzymanego wynagrodzenia.

Tylko księgowa Agnieszka Sz. została zwolniona z przedszkola dyscyplinarnie na początku maja 2014 roku. Jej nie chroniła Karta Nauczyciela.

Przypomnijmy.

Afera w przedszkolu przy Żytniej wybuchła pod koniec kwietnia 2014 roku. 28 kwietnia Prokuratura Rejonowa w Pabianicach wystąpiła do sądu z wnioskiem o aresztowanie Zofii K., dyrektorki przedszkola, jej zastępczyni Renaty Ł. oraz księgowej Agnieszki Sz. Kobietom zarzucono przywłaszczenie środków publicznych, przeznaczonych na funkcjonowanie przedszkola. Ile? 1.043.052 zł zaległych składek ZUS (za pracowników PM 4) oraz 302.932 zł odsetek i 371 zł kosztów upomnienia.

Tyle zdaniem prokuratury zagarnęły w ciągu czterech lat. Grozi im kara więzienia do lat 10.

Jak wynikało z ustaleń, podejrzane począwszy od 2010 roku, współdziałając ze sobą, dokonywały wypłat z kasy i przelewały pieniądze z konta przedszkola na prywatne rachunki. Jako tytuł transferu środków finansowych wskazywały rzekome zakupy na rzecz przedszkola bądź też zapłatę zobowiązań względem ZUS. Faktycznie natomiast przywłaszczone pieniądze były przeznaczane na cele prywatne.