– Jeszcze w ubiegły czwartek wysyłaliśmy ostatnie dokumenty, dowody rzeczowe w tej sprawie - ujawnia prokurator Aleksandra Dąbrowska- Śnieg, zastępca prokuratora rejonowego w Pabianicach.– Nie ma jeszcze terminu rozprawy.

Pabianicka prokuratura sprawą afery finansowej w przedszkolu Misia Uszatka zajmowała się 7 lat. Bardzo długo trwało znalezienie biegłego z zakresu rachunkowości, który rozwikłałby sprawę udziału poszczególnych "bohaterek" w aferze. W końcu zdecydowano się na sporządzenie dwóch aktów oskarżenia. Jeden, przeciwko byłej księgowej Agnieszce Sz. (która od razu przyznała się do winy i poszła na współpracę). Akt oskarżenia trafił do sądu pod koniec ubiegłego roku. Wyrok zapadł w marcu tego roku.

Zobacz też: Afera! "Pożyczały" pieniądze przedszkola

Sprawę udziału byłych dyrektorek w "przekręcie finansowym" wydzielono do odrębnego postępowania.  W końcu, prokurator sporządził akt oskarżenia i w połowie kwietniu tego roku wysłał  go do Sądu Okręgowego w Łodzi. Oskarża on Zofię K. i Renatę Ł. o to, że "wspólnie i w porozumieniu z inną osobą (czyli Agnieszką Sz.),jako funkcjonariuszki publiczne przekroczyły swoje uprawnienia w celu osiągnięcia korzyści majątkowych" Od stycznia 2009 do 24 kwietnia 2014 roku przywłaszczyły nie mniej niż 2.015.747,88 zł".

W jaki sposób?

– Realizując nienależne przelewy bankowe z konta przedszkola na prywatne rachunki bankowe należące do nich, w tym Zofia K. samodzielnie przywłaszczyła mienie w kwocie nie mniejszej niż 307.033,71 zł,a Renata Ł. w łącznej kwocie nie mniejszej niż 83.000 zł., co stanowi mienie wielkiej wartości - ujawnia sędzia Iwona Konopka, rzeczniczka prasowa ds. karnych Sądu Okręgowego.

Byłe dyrektorki wystawiały też comiesięczne, kwartalne i roczne sprawozdania budżetowe z wydatków, w których poświadczały nieprawdę w przedmiocie faktycznego przeznaczenia środków przekazywanych przez UM. Okradały też  pracowników przedszkola, gdyż nie opłacały lub płaciły w nieprawidłowej wysokości składki na ubezpieczenie społeczne do ZUS w łącznej kwocie 1.429.435,08 zł.
Taka kwotę miasto musiało przelać na konto ZUS, by uregulować należności.
Termin pierwszej rozprawy jeszcze nie został ustalony, ale będzie przewód sądowy, postępowanie dowodowe, wypowiedzą się strony i zapadnie wyrok. Co im grozi?
– Przestępstwo zarzucane oskarżonym jest zagrożone karą pozbawienia wolności od 1 roku do lat 10 - ujawnia sędzia Konopka.

Oskarżone nie wystąpiły o samoukaranie i odstąpienie od procesu, jak to zrobiła była księgowa.

Sprawa Agnieszki Sz. została rozstrzygnięta 2 marca 2021 bez procesu. To dlatego, że wraz z aktem oskarżenia prokurator złożył taki wniosek,a sąd się przychylił. Agnieszka Sz. od chwili wybuchu afery współpracowała z organami ścigania. Przyznała się do winy, wyraziła skruchę i chęć naprawienia szkody.

​Prokurator zarzucał jej, że od 2009 do 2014 roku "działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami w celu uzyskania korzyści majątkowych" przywłaszczyła z kasy przedszkola 2.015.747 zł.  Z czego 1.625.714 zł przelała na własne konto.

Podobnie jak dyrektorkom prokurator zarzucał Agnieszce Sz. fałszowanie dokumentów: comiesięcznych i kwartalnych sprawozdań finansowych przedszkola. Księgowa nie opłacała lub płaciła w niepełnych wysokościach składki ZUS za pracowników. Prawie 91 tysięcy złotych "wyprowadziła" na swoje konto ze Szkoły Podstawowej nr 13, w której przez krótki czas zastępowała księgową.

- Wymierzono oskarżonej kary: 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz 2 lat ograniczenia wolności, polegającej na obowiązku wykonywania nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne  – informuje sędzia Iwona Konopka.– Nadto sąd orzekł wobec Agnieszki Sz. obowiązek naprawienia szkody w części poprzez zapłatę kwoty 1,2 miliona złotych na rzecz pokrzywdzonych oraz obciążył oskarżoną kosztami sądowymi w wysokości 28.364,87 zł.