Ruszył proces 21-letniego kierowcy, który rozbił auto na Starym Rynku i ciężko pokaleczył 4 osoby. Prokurator oskarża Oleksandra Z. Ukrainiec, mieszkaniec Pabianic, przyznaje się do winy. Po wypadku miał w organizmie 0,42 prom. alkoholu.
– To było umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym – grzmi prokurator.

Oleksander Z. chciał dobrowolnie poddać się karze. Uzgodnił z prokuratorem karę 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat, zakaz prowadzenia pojazdów przez 2 lata i ograniczenie wolności (miesiąc prac społecznych).
Ale sędzia Jacek Olszowiec odrzucił ten wniosek.

Sąd Rejonowy w Pabianicach – rozpoczyna się proces. Oleksander Z. siada w ławie oskarżonych największej sali. Szczupły, wysoki, krótko ostrzyżony blondyn, jest wyraźnie speszony, zdenerwowany. Na pytania sądu odpowiada po polsku. Nie potrzebuje tłumacza. Od lat mieszka w Polsce, ukończył pabianickie gimnazjum. Nie pracuje. Utrzymuje go matka i ojczym.
- Bardzo żałuję tego, co się stało – mówi.
Patrząc na niedawnych kolegów, przeprasza jeszcze raz.

W sali sądowej są też: Adam I. (lat 31), Kamil B. (lat 21), Patryk S. (lat 18). To koledzy oskarżonego, którzy ucierpieli w wypadku. Nie stawił się czwarty poszkodowany - Bartłomiej B. Powód? Wciąż leży w szpitalu. Miał złamane kości czaszki i twarzoczaszki, obrzęk, stłuczenie płatów czołowych mózgu, krwiak przymózgowy. Jeszcze z tego nie wyszedł.
To oni 8 września ubiegłego roku jechali samochodem marki BMW, który prowadził Ukrainiec.

Przeprosiny i tłumaczenie Oleksandra w sądzie nie bardzo przemówiły do Adama I., właściciela rozbitego samochodu - jednego z ciężko poszkodowanych w wypadku. Adam I. miał stłuczenia obu płuc, złamane żebro, otwarte złamanie prawego ramienia i wieloodłamowe złamania łopatki.
– Chcę sto tysięcy złotych odszkodowania od oskarżonego – zażądał przed sądem Adam I., który jest teraz bezrobotnym rencistą. Z ZUS-u dostaje skromny zasiłek, około 500 zł miesięcznie.
 
Obszerna relacja z procesu – w najnowszym papierowym Życiu Pabianic