Mateusz pisze, odkąd pamięta. Przed kilkunastu laty jego ulubionym zajęciem było… przepisywanie książek. Mając lat naście, tworzył opowiadania i wiersze. Marzył o tym, by napisać książkę i wydać ją przed 30. rokiem życia. Marzenie się spełniło i to… 11 lat wcześniej.

Ciężko jest nieznanemu autorowi opublikować w Polsce powieść?

- To zależy od jej tematyki, wpasowania się w kanon lub przeciwnie – w literacką niszę. Z „Ludzkim Zoo” udało mi się od razu. Książkę wysłałem do trzech wydawnictw, dwa były zainteresowane jej publikacją.

Oczym jest Twoja powieść?

- To historia o nienawiści, pogardzie i rasizmie. W XIX i XX w. w Europie i USA bardzo popularne były tzw. ludzkie zoo. Obok żyraf, lwów, hipopotamów czy gazeli główną w nich atrakcję byli niewolnicy z Afryki, choć nie tylko. W Internecie można znaleźć informacje o podobnym traktowaniu Azjatów, Indian, a nawet niepełnosprawnych czy cierpiących na nietypowe, nieznane wtedy choroby. W ludzkich zoo notorycznie dochodziło do aktów bestialstwa i poniżania takich ludzi. Stanowili atrakcję dla bogatych elit Londynu, Paryża, Amsterdamu czy Nowego Jorku. Zamykano ich w klatkach z małpami, a przed klatkami stawiano tabliczki z napisem: „brakujące ogniwo”. W tamtych czasach nie toczono dyskusji na temat moralności takiego traktowania. Wtedy bardziej zastanawiano się, do jakiej grupy należy zakwalifikować Afrykańczyków. Czy to jeszcze zwierzęta, czy jakaś forma pośrednia między zwierzęciem a człowiekiem?

Moja powieść to historia jednego z takich przybytków w centrum Londynu.

Przerażające. Książka jest więc oparta na faktach.

- Częściowo tak. Podstawy opierają się na historycznych wydarzeniach - nie zabraknie w niej autentycznych bohaterów i zdarzeń, które miały miejsce w historii. Jednak przede wszystkim to książka beletrystyczna, z całą paletą bohaterów i wydarzeń fikcyjnych.

Skąd u tak młodego człowieka tak poważny temat?

- Interesuję się historią i polityką, i to pomogło mi w jej napisaniu, ale książka traktuje o uniwersalnym problemie, jakim jest rasizm. Dziś rasizm jest w odwrocie i żadna inteligentna osoba nie wartościuje ludzi na podstawie koloru skóry. Jednak wielu z nas zapomina o tym, że jeszcze nie tak dawno temu ten problem występował i to w bestialskiej postaci. To też ostrzeżenie przed tym, do czego może prowadzić pozwalanie na takie zachowania względem każdej odmienności.

Co Cię zainspirowało do napisania „Ludzkiego Zoo”?

- Dokumentalny film poświęcony temu zagadnieniu. Po obejrzeniu go stwierdziłem, że to dobry temat na książkę.

Powieść pisałem od stycznia do sierpnia tego roku. By wiedzieć więcej na temat funkcjonowania ludzkich zoo, czytałem artykuły na ich temat, oglądałem filmy. Ale tych informacji nie jest dużo.

Jeśli zaś chodzi o styl pisania, inspiracją była dla mnie książka Stephena Kinga „Pod kopułą”.

Twój pomysł i realizacja spodobały się wydawcom.

- To prawda. Dwa z trzech wydawnictw, którym wysłałem powieść, zainteresowały się nią. Ja wybrałem to, które zaproponowało mi lepszą ofertę finansową. Jestem już po podpisaniu umowy. „Ludzie Zoo” ukaże się na przełomie 2018 i 2019 roku. Będzie je można kupić w księgarni internetowej wydawnictwa MyBook.pl. Nakład będzie niewielki, ale jeśli będzie zainteresowanie, książka będzie dodrukowywana. Natomiast ebooki, bo i w takiej formie „Ludzkie Zoo” zostanie wydane, znajdą się w wielu popularnych księgarniach, takich jak m.in. Empik, ebook.pl czy taniaksiazka.pl.

Kto zajmuje się jej promocją – Ty czy wydawnictwo?

- Pół na pół. Ze względu na to, że sam też muszę dbać o swój pijar [śmiech], stworzyłem facebookowy fanpage „Pisarska przygoda Mateusza Chudzickiego” oraz bloga, gdzie w każdy wtorek i piątek publikuję informacje, ciekawostki i nowinki związane z moją książką. 

Kreatywnie. A czym zajmuje się Mateusz Chudzicki na co dzień?

- Póki co, szukam pracy. Ukończyłem licem w Łasku, ale nie mam matury, bo poległem na matematyce. Za rok znów będę próbował, a gdy się uda, zamierzam studiować dziennikarstwo lub religioznawstwo.

Masz już plany na kolejną powieść?

- Tak, ale nie chciałbym jeszcze zdradzać żadnych szczegółów.