Pabianickie ulice nieco opustoszały. Zamknięte są urzędy, większość sklepów, restauracje… Pabianiczanie gromadzą się w kolejkach przed aptekami, pocztą, sklepami z mięsem. Gołym okiem widać, że mieszkańcy boją się wychodzić z domów. Nic dziwnego, gdy nawet przychodnie lekarskie ograniczyły wizyty, udostępniając pacjentom konsultacje telefoniczne.

W tym tygodniu zrobienie zakupów na razie jest łatwiejsze, niż jeszcze kilka dni temu. Przy kasach w marketach nie ma już dłuuugich kolejek, towar jest na półkach, a mięsa nawet na dwa obiady wystarczy. Zaszło jednak trochę zmian. Sklepy ograniczyły liczbę klientów, którzy w tym samym czasie mogą być w środku.

Zobacz też: Nie wpuszczają do marketu z dzieckiem? „Pracownik chciał wyrazić jedynie troskę o dzieci”

Do tego przy kasach zostały wyznaczone odstępy (1-1,5 metra) między klientami, a pracownicy proszą kupujących o korzystanie z jednorazowych rękawiczek (np. Biedronka, Lidl). Niektóre sklepy (np. Kaufland, Społem) umożliwiają klientom odkażanie rąk.

Mniejsze sklepy wpuszczają do środka po 1-2 osoby naraz. Sprzedawcy odgrodzeni są pleksą lub podają towar przez okienko. Tę samą zasadę przyjęły apteki. Klienci gromadzą się w kolejkach przed placówką, zamiast wewnątrz.

Urzędy zamknęły się na obsługę petentów. Odbierają telefony i maile, jednak znaczna biurokracja musiała zostać wstrzymana. Na pocztę mogą wchodzić maksymalnie 2 osoby naraz.

Wiele punktów gastronomicznych jeszcze realizuje dowozy lub przygotowuje posiłki na wynos. W KFC i McDonald’s działają okienka typu „drive”.

Na stacjach benzynowych nie tylko ceny paliw się zmieniły (zmniejszyły). Tu z powodu zagrożenia epidemiologicznego także wprowadzono ograniczenia. Kierowcy tankują paliwo w jednorazowych rękawiczkach. Do kas podchodzą pojedynczo.