Ciekawostką jest to ze ludzie do pracy w Łodzi jadą rowerem ,brak pracy w Pabianicach. Smigać do pracy w Łodzi rowerem? to chyba poswiecenie się dla rodziny i szukanie oszczędnosci wszedzie.

lornetka - puknij sie w łeb, to ze auto wieksze i szybsze o niczym nie swiadczy, wielu kierowców wyprzedza na przysowiową zyletke nawet jak znaki pozwalają a z naprzeciwka nic nie jedzie dla takich niebedzpiecznych zachowan nie ma wytłumaczenia, poza tym rowery były pierwsze na drogach! sam/sama wydupaj na autobus a nie bedziesz wyganiac rowerzystów z dróg

Czy w Pabianicach już nic się nie dzieje, że piszemy o łódzkich wypadkach?

Kiedy odnosimy się do rowerzystów poszkodowanych przez samochodziarzy to przedstawiamy swoje racje w obronie rowerzystów w taki sposób , jakby sytuacja mała miejsce w latach 60tych, może 70tych a nie w czasie teraźniejszym. W poprzednich latach ruch samochodowy był mało nasilony, samochody wolniejsze a i rowerzyści bardziej rozsądni niż dzisiaj. Nie może tak być,aby kierowca auta mający możliwość poruszania się z prędkością zgodną z kodeksem drogowym musiał wlec się ulicami za plecami rowerzystów.
Jezdnie są to wydzielone pasy drogi przeznaczone do jazdy samochodami a rowerzyści powinni poruszać się swoimi pasami drogi lub chodnikiem a nie pchać się po między samochody bo kierowcy obserwują siebie na wzajem ale nie są jeszcze w stanie przewidywać ,że gdzieś , spomiędzy innych aut wyskoczy rowerzysta.

Po za tym, moje zdanie jest takie, ze Prawo jazdy powinno być dostępne od 30 roku życia, a wygasać wraz z przejściem na emeryturę. W dodatku każdy uprawniony powinien co 10 lat odbywać kurs i zdawać egzamin, bo większość jeździ na tzw. "pałę" nie znając nowych przepisów.

Niestety w dzisiejszych czasach jazda na rowerze po drogach gdzie jest duże natężenie samochodów to jak igranie ze śmiercią. Ja w Łodzi byłem rowerem ostatni raz jakieś 20 lat temu i wtedy był już strach, bo często gęsto musiałem uciekać na pobocze by nie zostać przejechanym, a kierujący pojazdem potrafił jechać prawie przy samym krawężniku. Nawet do portu Łódź jak wybrałem się kilka razy rowerem to większą część drogi poruszałem się chodnikiem, przechodząc przez przejścia dla pieszych i jadąc bokiem - ulicą Zachodnią, bo Pabianicką w życiu bym nie zaryzykował. Nadmieniam, że byłem w kamizelce odblaskowej, miałem oświetlenie przód-tył, plus odblaski przód-tył, lewo-prawo, a jechałem za dnia. Prawda jest taka, że możesz świecić jak choinka a i tak jesteś słabo widoczny, bo kierowcy nie chcą widzieć rowerzysty, no bo jak tu zauważyć skoro się ma muzę na full, gada przez komórkę i żre kanapkę popijając kawę, to jedynie inne auto widać, a podczas manewru omijania nawet migacza nie włączają no bo rowerzysta to nawet nie jest jak większa dziura na drodze więc po co ? Straszna tragedia się stała i współczuję rodzinie, a następnym rowerzystą proponuję jazdę tramwajem, bo on wygrywa w starciu z samochodem, a rower to sobie do lasu na bagażniku zawieźć, tam pojeździć i wrócić samochodem - ot takie czasy nastały dla rowerzystów. Pomijam, że ścieżka rowerowa przy Pabianickiej jest bardzo niebezpieczna, a takich jak na Janke wielu nie ma niestety. (chodzi mi o odległość od drogi dla samochodów)

skoro nie widzi co się dzieje na jezdni to nie powinien w ogóle posiadać prawa jazdy i posiedzieć parę lat.