W dniu, gdy doszło do tragedii, małżeństwo wróciło z urlopu.
- Poprosili mnie i żonę, byśmy doglądali ich mieszkania podczas ich nieobecności – mówi jeden z sąsiadów.
Gdy późnym wieczorem Urszula została ugodzona nożem, sąsiedzi nie słyszeli niczego podejrzanego.

- Było u nich cicho i spokojnie, zresztą jak zawsze. Nie słyszałem żadnej kłótni, krzyków. Nic! - zapewnia mężczyzna. - Ja nie wierzę, że ją zabił. To niemożliwe. To musiał być nieszczęśliwy wypadek.

O tym, że coś złego dzieje się na parterze, sąsiedzi dowiedzieli się dopiero, gdy przed domem zatrzymała się karetka.

- Medycy weszli do ich mieszkania. Ale byłem pewien, że do sąsiada, bo chorował na serce. Za chwilę przyjechała policja. Po dłuższym czasie go wyprowadzili. Ulę około północy zabrali już pracownicy zakładu pogrzebowego – opowiada.

Sąsiad dziwi się też informacjom, że mąż Urszuli tej nocy był pod wpływem alkoholu.

- Ja go nigdy nie widziałem pijanego. Nawet nie widziałem, żeby wypił jakieś piwo – zarzeka się.
Lokator z pierwszego piętra zna ich dosyć dobrze. W jego oczach byli udanym małżeństwem.

- To była kochająca się para. Między nimi zawsze było spokojnie. Pod rękę chodzili na zakupy. W zeszłym roku kupili nowe auto. Mają dorosłego syna Piotra. Ożenił się i wyprowadził. To ludzie wykształceni i na poziomie – mówi sąsiad z piętra. - On był dyrektorem szkoły, uczył też historii. A Ula wykładała, pisała książki. Nawet jedną nam podarowała.

Urszula Wiąckiewicz była wicedyrektorem fundacji Jaś i Małgosia. Żegnają ją na stronie internetowej słowami: „Ula była współtwórcą i wicedyrektorem Centrum Terapii Dziecka naszej Fundacji. Stworzyła od podstaw i koordynowała system Wczesnego Wspomagania Rozwoju, dzięki któremu z terapii korzysta już 80 niepełnosprawnych dzieci. Przyszła do nas w trudnym momencie, pomogła i była oparciem. Będziemy pamiętać”.

Kim była pani Urszula? Pedagogiem specjalnym w zakresie surdopedagogiki. Żegna ją też Gazeta Edukacyjna: „Wspaniały wykładowca, terapeuta, metodyk i doradca, ale także autorka podręczników, organizatorka szkoleń i seminariów, nauczycielka języka migowego. Przez wiele lat pracowała także na stanowisku kierowniczym w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym nr 4 (dla Dzieci Niesłyszących) w Łodzi przy ulicy Krzywickiego 20. Współtworzyła Ośrodek Wczesnej Interwencji dla Dzieci Niepełnosprawnych. Ostatnio pracowała w Fundacji Jaś i Małgosia jako wicedyrektor Centrum Terapii Dziecka. Od początku powstania WSP w Łodzi była kierownikiem i wykładowcą wielu studiów podyplomowych, w tym autorskich studiów Wczesnego Wspomagania Rozwoju. Prowadziła w tej uczelni także wiele zajęć dla studentów pedagogiki specjalnej.

W sobotę pożegnanie zamieściła też WSP: „Szczupła, wysoka, otulona swoim imieniem jak poduszeczką. Nie Urszula, Ulka - Ula... tak o Niej i do Niej mówiliśmy, ciepło, miękko. Taka była. Wrażliwa na ludzki los, sprawiedliwa, służąca pomocą, cierpliwa, wyrozumiała. (…) Przez kolejne lata współpracowałyśmy w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Łodzi. Ula z wielkim zaangażowaniem oddała się pracy dydaktycznej. Pełniła również funkcję wicedyrektora Instytutu Studiów Podyplomowych, była niezastąpionym kierownikiem kilku kierunków studiów: wczesne wspomaganie rozwoju i wczesna interwencja, terapia pedagogiczna, terapia zajęciowa i oligofrenopedagogika. Jej życie zawodowe związane było z osobami niesłyszącymi, którym służyła swoją wiedzą i pomocą. Była m.in. autorką podręczników do matematyki dla niesłyszących oraz członkiem - założycielem Polskiego Towarzystwa Surdopedagogicznego. Była niezwykle kreatywnym człowiekiem. Stale miała nowe propozycje, pomysły. Ulu, tyle pomysłów, tyle planów do zrealizowania zostało bez przewodnika... Kto ma Cię zastąpić? Jak je zrealizować bez Twojego udziału? Jak pracować bez Ciebie?”. Wspomnienie o zabitej w środę pabianiczance napisała Małgorzata Cyperling - kanclerz Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Łodzi.
Wiąckiewicz dla dobra dzieci niepełnosprawnych działała też w Pabianicach. W grudniu 2009 roku pojawiła się na Komisji Edukacji w Urzędzie Miejskim. Poinformowała radnych, że na terenie Pabianic jest grupa 766 dzieci z różnymi problemami rozwojowymi w wieku od 0–7 lat. „W znacznej części oprócz pomocy i interwencji lekarskiej wymaga wielospecjalistycznej pomocy terapeutyczno–rehabilitacyjno–edukacyjnej” - tłumaczyła. Dzięki jej determinacji Przedszkole Miejskie nr 16 zostało wyposażone w niezbędny sprzęt rehabilitacyjny i zatrudniono dodatkowo specjalistycznie przeszkoloną kadrę. I w ten sposób udało się wprowadzić projekt Zespół Wczesnego Wspomagania Rozwoju Dziecka.

Więcej w papierowym wydaniu Życia Pabianic