Faworki, racuchy, oponki, pączki będą znikać ze sklepowych półek od samego ranka. W Pabianicach bardzo często nie liczy się cena, tylko niepowtarzalny smak.

Od lat na pączki w Willi Impresja (ul. Żeromskiego) trzeba się zapisywać. Wtedy jest pewność, że je dostaniemy. Nadziewane są różą.

- W zeszłym roku padł rekord: 4.000 pączków upieczonych w tłusty czwartek - wylicza Barbara Błoch, współwłaścicielka.

Kawiarnie Coffee House (Wyszyńskiego, Nawrockiego, Wileńska) nie przyjmują zapisów.

- W zeszłym roku upiekliśmy 3.000 pączków i na Nawrockiego o godzinie 9.00 nie było już ani jednego. Ale gorącego można kupić na Wyszyńskiego – mówi Kamila Poczta, właścicielka cukierni. - Nie przyjmujemy zapisów, bo wielu klientów miało żal. Dlatego kto chce zjeść nasze pączki, musi przyjść z rana.

W tym roku obiecują, że pączków zrobią więcej. 

- Rano jest lekki przestój, ale około 13.00 już kupimy bez większego problemu - dodaje.

W Cafe Piemont też dziś kupimy domowe pączki.

- Pieczemy. Sprzedajemy od 10.00 – zaprasza Katarzyna Paradowska z kawiarni Piemont (Kilińskiego).

Pierwszy raz pączki dostają pacjenci szpitala.

- Od rana będziemy sprzedawać w szpitalnym barze Erka - zapewnia Przemysław Stano. - Mamy cukiernika, który usmaży je na miejscu.